Biblioteka Słów, Juraj Kováčik, Michał Wirchniański

[RECENZJA] Juraj Kováčik, "W kinie panoramicznym"

Wprowadziłem już jedną “zasadę Szota” i brzmi ona “jak w książce jest tylko jedna postać nieheteronormatywna i jest ona gejem, który skończył historię sztuki lub kulturoznawstwo, to ja tej książki nie polecam”, ale myślę, że powinienem wprowadzić nową - “jeśli książka zaczyna się w księgarni lub bibliotece, to jest to dobra książka”.

Od razu staram się przypomnieć sobie czy “Bibliotekarka z Auschwitz” zaczynała się w bibliotece czy w obozie, ale chyba na szczęście w obozie. Niezależnie od poprzedniego zdania, zbiór opowiadań Juraja Kováčika, “W kinie panoramicznym” w przekładzie Michała Wirchniańskiego zaczyna się w księgarni, gdzie on obserwuje ją. On pracuje, ona siedzi na pufie i w ręku trzyma książkę. To, że cała historia skończy się romansem jest oczywiste od pierwszego akapitu, ale w opowiadaniu “Na Zachodzie bez zmian”, jak i wszystkich w tym tomie, Kováčik uważnie i dokładnie buduje świat swoich bohaterów, powoli go rozszerzając, wprowadzając inne postaci, zaskakując czytelniczkę bądź czytelnika i kończąc całkiem konkretnie.

Większość opowiadań słowackiego autora jest bardzo klasyczna, jak choćby “Wieczorna przebieżka”, w której główny bohater opowiada swoje życie podczas tytułowej przebieżki. Odkrywamy w nim człowieka zmagającego się nie tylko z własnym ciałem, ale i umysłem - dobrze płatna praca oparta jest o oszukiwanie systemu grantowego, a na biurku będzie leżała jeszcze “ciekawsza” propozycja. Ma Kováčik umiejętność rozpoczynania opowiadań od świetnych zdań. Popatrzy na to: “Miała na imię Eva i była ostatnią kobietą na Ziemi”. Ile możliwości! Czy opowiadanie będzie science-fiction, a może jednak metaforyczne? Przejmujące opowiadanie o gwałcie podczas wojny skonstruowane jest wokół drobnych zjawisk, dźwięków, artefaktów, autor doskonale buduje napięcie, by przejść do opowieści o wojennych potwornościach. Jednocześnie nawet tu znajdzie się miejsce na zaskoczenie czytelnika i pokazanie, że jednostkowy zły los bywa ceną, którą może ogół musi czasem ponieść? Choć mnie najbardziej uderzyło inne zdanie: “Willę jeszcze przed wojną wybudował poeta, to był świat, w którym poeci budowali sobie wille na wybrzeżu”. Ach! Tak! To były czasy, chciałoby się powiedzieć, gdyby nie świadomość tego, że poetą kiedyś mógł być tylko ktoś uprzywilejowany, kogo na tą willę stać nie z racji bycia poetą, a z racji posiadania odpowiedniego pochodzenia.

Autor jest z zawodu fotografem, co uwidacznia się właśnie w opisach szczegołów, czułych, precyzyjnych i barwnych. Bohaterka pierwszego opowiadania, “kobieta z pufy" kupuje "O fotografii" Susan Sontag, choć jak sama później przyzna "Nigdy nie ufała fotografiom", wierzy słowom, nie obrazom. Właśnie nad tym zastanawia się jej rozmówca, który “idąc przez miasto”, widzi “serię obrazów, którą wystarczyłoby wydrukować i oddać zecerowi do złożenia w książkę. I to by była dobra książka. Ale nigdy nie widziałam takiego zdjęcia”. “W kinie panoramicznym” to właśnie próba takiego opisania świata, które jest niemożliwe w fotografii, uzupełnione o przeszłość i przyszłość, światy i emocje niedostępne fotografowi. Choć fotografia może zaskoczyć, może poruszyć, może być w końcu opowieścią o człowieku, przedmiocie, życiu, to ma granice, a autor przygląda się temu, czy opowiadanie, niczym kino panoramiczne jest w stanie te granice rozszerzyć. Jak się okazuje - niekoniecznie, bo możemy dostać miejsca w pierwszym rzędzie. Wszystko zależy nie od twórcy, a od odbiorcy, zdaje się mówić Kováčik.

Momentami pomysły Kováčika są dość banalne, jak choćby wspomniane tu opowiadanie o biegaczu, a niektóre z efektów może zbyt bombastyczne, nastawione na efekciarstwo, ale udaje mu się wyjść z tych mielizn zwycięsko właśnie czułością narratora wobec szczegółu, odwróceniem naszego wzroku od tego, co nie idealne. Zdaje się, że autor szuka wciąż własnego głosu, nie brakuje mu celnych obserwacji świata, a forma, którą przyjął - opowiadanie - nie należy do najłatwiejszych i świadczy o ambicjach pisarza.

Bohaterowie tych opowiadań pochodzą z różnych epok i miejsc - od słowackiej wsi po wielkie miasto, od czasów wojennych przez umacnianie władzy ludowej, po korpodemokracje, ale są do siebie podobni w marzeniach, ale raczej już dojrzali, tacy co mają za sobą sporo doświadczeń, są życiem rozczarowani i mają nadzieję, że przestanie ono ich zaskakiwać. Jednak z jakiegoś powodu są bohaterami opowiadań - życie na pewno ich zaskoczy, podobnie jak czytelników opowiadania zawarte w tym tomie.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaki był różaniec u Rolleczek?