W.A.B, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Beata Geppert, Michel Foucault, Michel Houellebecq, Byung-Chul Han, Rafał Pokrywka, Tadeusz Komendant

Unicestwienie "Unicestwiania"

Wychodzę z biblioteki. Zaglądam do wiadomości. - “Unicestwianie” się unicestwiło - donosi moja gazeta.

A “autobus wolno stał w korku i niepoprawnym związku frazeologicznym”, jak pisał Ignacy Karpowicz.

Droga mija szybko, bo głowę mam zajętą opowiadaniem sobie przygód “Unicestwiania”, które może właśnie dzieją się w mojej patodeweloperce AD 1960. Książka dotarła przed kilkoma dniami, leżała spokojnie i grzecznie. Od powieści, których nie chce mi się czytać, nie wymagam wiele. Byle się w oczy nie rzucały. Niech nie podskakują za bardzo, bo inaczej wylądują w piwnicy. Tam już tylko płacz i zgrzytanie zębów w oczekiwaniu na niepewny los.

Ale może “Unicestwianie” jest niegrzeczne? Autor bywał, to czemu by jego dzieło nie miało wyczyniać hołubców w opuszczonym mieszkaniu? To się przecież robi czytelnikowi. Czy w akcie ostatecznej rozpaczy próbuje przebić się przez zasieki tworzone przez inne powieści? Sforsować stosiki hańby, kolumny grozy, książki do czytania “na teraz”, “na bliższą przyszłość” i - to byłby szczyt wyrafinowania - “lektury na zaległy urlop”?

Wyobrażam sobie spływającą zielonkawą cieczą książkę, jak trawersuje przez półki w kierunku wyjścia. Miejsce litery “h” jest jakieś dwa metry od okna. Okno uchylone. Tragedia gotowa. Czy czeka “Unicestwianie” stroma droga w dół alfabetu? A tam już czyha Foucault w dumnych, twardych oprawach historii seksualności. Czy “Unicestwianie” czuje lęk przechodząc obok “Nadzorować i karać”?

Francuski filozof opisał w niej działanie panoptykonu - więzienia, wymyślonego i zaprojektowanego przez angielskiego filozofa Jeremy'ego Benthama. Tym, co różniło panoptykon od innych miejsc odosobnienia skazanych, była konstrukcja pozwalająca strażnikom na obserwację więźniów tak, by nie wiedzieli, że są obserwowani. Możliwe zatem, że “Unicestwianie” nie czuje na sobie dyscyplinującego oka “Nadzorować i karać”. Jest też jednak inna opcja - “Unicestwianie” zmęczone podróżą w kierunku okna, by rzucić się z drugiego piętra na jesienne liście (bookstagram byłby zachwycony), zaprzyjaźnia się z Foucaultem i na chwilę wraca mu chęć do życia.

Metafora panoptykonu stała się jedną z najbardziej atrakcyjnych, a przez to nadużywanych, metafor we współczesnej filozofii. Panoptykonem nazywano system kamer, które śledzą nasze codzienne przemieszczania się, ale też szkołę czy korporacyjną inwigilację pracowników. Foucaultowski model opisu rzeczywistości, jak udowadnia stojący na półce gdzieś w tej samej okolicy niemiecki filozof Han, zdezaktualizował się. W czasach francuskiego filozofa byliśmy - jak pisze Han - społeczeństwem, w którym dominowała fraza “nie wolno”. Dzisiaj wszystkich nas przekonuje się, że “yes, we can”. “W miejsce zakazu, nakaz, czy reguły wchodzą projekt, inicjatywa i motywacja” - pisze Han. I tacy - zmotywowani każdego dnia - sami się pilnujemy, by wytrwale biegać w chomiczym kołowrotku zysku.

Kogo posłucha, ociekająca zielonkawą posoką farby użytej na okładce, książka Houellebecqa? Foucaulta mówiącego, że trzeba walczyć o wolność i walka ta jest możliwa, czy Hana przekonującego, że sami się dyscyplinujemy i nie potrzebujemy do tego już żadnego strażnika? A walkę przegraliśmy, zanim ją zaczęliśmy.

W koncepcji Foucaulta “Unicestwianie” świadome mojej nieobecności w domu mogłoby się unicestwić samo, na przekór nieudolnie wprowadzanemu domowemu panoptykonowi. Wybrać wolność, nawet kosztem zbutwienia wśród liści. Jednak zdaniem Hana, “Unicestwianie” jest dzieckiem innej już epoki i może wszystko. Może wrócić do drukarni, skąd przybyło, wydrukować sie na nowo i ponownie wejść na nasze półki, grzecznie ustawić się w oczekiwaniu na lekturę. Nie da się już unicestwić “Unicestwiania”. A szkoda, bo jak czytam fragmenty - opisy typu “wzięła go w usta i wszystko potoczyło się ze zdumiewającą łatwością”, to nie wiem, po co w ogóle powstały. Jak pisał Han - “zastawiamy świat rzeczami o coraz mniejszym znaczeniu”.

Autobus w końcu wypluł mnie na przystanek. Do domu biegłem zastanawiając się nad dramatycznymi losami unicestwiającej się właśnie książki. Dopadłem regału. Stała prosto, a wokół niej ani śladu zielonkawej cieczy. Otworzyłem na chybił trafił. Złamała się w pół, kartki wypadły na podłogę. Pisać do wydawcy, żeby przysłali nową, czy jednak poddać utylizacji, odprowadzić na śmietnik w biodegradowalnym worku? A może zaangażować się i posklejać? Przed wcale niełatwym zadaniem stawia wydawnictwo czytelników i czytelniczki. Zadaniem, które choć pozornie błahe, może zachwiać naszym światem. Na sekundę. Nie było trzęsienia ziemi w dzisiejszej prognozie.

---

Michel Houellebecq, “Unicestwianie”, tłum. Beata Geppert; Byung-Chul Han, “Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje”, tłum. Rafał Pokrywka; Michel Foucault, “Nadzorować i karać. Narodziny więzienia”, tłum. Tadeusz Komendant.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaka woda u Żywulskiej?