Jacek Giszczak, wywiad, Gazeta Wyborcza, Cyranka, Mohamed Mbougar Sarr, ArtRage

[GAZETA WYBORCZA] "Laureat Goncourtów: Czy czarny pisarz, który dostaje nagrodę, zawsze będzie traktowany jak symbol?" - rozmowa z Mohamedem Mbougarem Sarrem

- Od języka nie ma ucieczki?

- Niestety nie. Można zdekolonizować tylko to, co się mówi.

---

Czytaliście już "Najskrytszą pamięć ludzi" Mohameda Mbougara Sarra?

Ta przełożona przez Jacka Giszczaka to wspaniała opowieść, która finalnie staje się historią o sile literatury. Za chwilę ukaże się "Bractwo", debiutancka powieść Sarra, która robi wrażenie choć nie ma w niej aż tylu niuansów, jak w nagrodzonej Goncourtami książce.

Autor "Najskrytszej..." był kilka tygodni temu w Polsce i porozmawialiśmy.

---

SARR - Pomoc międzynarodowa to dla wielu krajów afrykańskich jedna z największych trucizn. Oczywiście liczy się międzynarodowa solidarność, ale "pomoc" powinna być skupiona na rozwiązaniu faktycznych problemów, uzgodnionych z nami. Niestety "pomoc" często staje się środkiem kontroli, a stoją za nią przemysł zbrojeniowy czy polityka. Zwiększając dług, stajemy się tylko bardziej zależni od innych. W pewnych aspektach trzeba zaryzykować brak wsparcia. Nie pomagać. Afrykańczycy są już dorośli, muszą stawić czoło problemom – są instytucje, które muszą wziąć odpowiedzialność za losy krajów – państwa, rządy. To ryzykowna propozycja, bo oznacza, że trzeba będzie dać sobie radę bez pomocy innych. Ale może trzeba przez ten okres przejść, żeby dojrzeć.

Istotne jest również organizowanie się wewnątrz kontynentu. Afrykańska solidarność może uniezależnić nas od zewnętrznej pomocy, która bywa dla nas zabójcza.

SZOT - Unia Afrykańska to jest rozwiązanie? W lutym Senegal po raz pierwszy stanął na czele tej organizacji.

SARR - Powinna być, ale wciąż ma za mały autorytet i zbyt mało uprawnień. Unia Afrykańska unika podejmowania trudnych dla kontynentu tematów. A problemy są fundamentalne, jak choćby ruch bezwizowy między wieloma krajami. Wolność przemieszczania się w Afryce jest bardzo ograniczona także dla mieszkańców kontynentu. Skoro jest tyle barier dla zwykłych ludzi, to jak tworzyć solidarność i wspólnoty na wyższym, politycznym poziomie?

SZOT - Można by ci zarzucić, że mówisz to z perspektywy jednej z najbardziej rozwiniętych, stabilnych afrykańskich demokracji.

SARR - Rzeczywiście mieliśmy dużo więcej szczęścia w historii. W Senegalu nigdy nie było zamachu stanów, puczu [nieudany zamach stanu miał miejsce w 1962 roku], wojskowych reżimów. Stabilność nie oznacza, że nie ma tych samych problemów, co w innych krajach, jak populizm, korupcja czy niezależność wymiaru sprawiedliwości. Demokracja jest czymś bardzo kruchym. Dzisiaj – mamy demokrację. Jutro – kto wie?

---

Wywiad przekładała Magdalena Bożek, za co bardzo dziękuję!

Całość - TUTAJ

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Skąd się biorą dzieci? Podaj miasto