Słowo/obraz terytoria, Maria Poprzęcka, wywiad, Gazeta Wyborcza

[GAZETA WYBORCZA] "Prof. Poprzęcka: Mam rodzinę, przyjaciół. Ale czasem wieczorem nie mam do kogo zadzwonić. To starość"

- Jeśli o mnie chodzi, to jestem cichą rebeliantką — mówi prof. Maria Poprzęcka w rozmowie, która jest o wielu sprawach.

O starości

Poprzęcka - Starość na nas czeka, nie wiadomo tylko, kiedy zapuka do drzwi. I tutaj dochodzę do paradoksu, który usprawiedliwia uchylanie się od jakichkolwiek rad i pouczeń. Starość jest powszechna, ale zarazem absolutnie indywidualna, jak życie. Każda jest inna, mimo że jak się patrzy na starych ludzi, może się wydawać, że są podobni. Starość może być błogosławieństwem, przekleństwem, darem, ciężarem, ubezwłasnowolnieniem, wyzwoleniem… Antytezy można mnożyć długo i kwieciście. Starość jest bonusem do życia. Czasem bardzo ciężkim, ale jednak bonusem.

O historii sztuki.

Poprzęcka - Porządki historii sztuki zbudowane są na podstawie dość przypadkowego materiału. Na tym, co ocalało z przeszłości przetrzebionej przez katastrofy, wojny, pożary, rabunki. Na tym polegał (niejedyny) błąd założycielski historii sztuki – na próbach tworzenia idealnych, spójnych systemów na materiale nieidealnych, niespójnych, przypadkowo zachowanych artefaktów. Nie tylko na fali mody na historie alternatywne lubię myśleć, że mogło być zupełnie inaczej.

Znowu o starości

Poprzęcka - Ludzie w cywilizacji Zachodu żyją coraz dłużej. To nie podlega dyskusji, statystyki są jasne. I coraz więcej osób musi się w swojej starości jakoś odnaleźć. Nie każdy jest zdrowy. Niektórzy cierpią na alzheimera, choroby otępienne, unieruchamiające. Wielu starych ludzi jest zdanych na opiekę postronnych osób, co – tak mi się wydaje – jest najbardziej upokarzającym doświadczeniem. Ale póki się świadomie starzejemy, trzeba decydować, jaką rolę przyjąć. Czy robić z siebie żywotną młódkę, nobliwą matronę, ciotkę kulturalną czy poważną panią profesor? Jest wybór ról do obsadzenia.

O śledztwie

Poprzęcka - Wiemy, że w momencie śmiertelnego strzału Narutowicz stanął przed obrazem „Poranny szron" Teodora Ziomka. Wykonałam rzetelną pracę atrybucyjną, dochodząc do wniosku, że to na pewno nie jest "ten" obraz Ziomka (…).

O sile obrazów

Poprzęcka - Okazuje się, że obraz może wyssać życie, doprowadzić do szaleństwa, budzić seksualne pożądanie i seksualną zazdrość. Może się przemieniać, może zmartwychwstawać i może zabić. Staje się szczególnie niebezpieczny, gdy stając się "jak żywy", kradnie życie.

I - trochę - o samej prof. Poprzęckiej. Taka rozmowa tylko trochę na temat.

Lektura w moim miejscu pracy, kierunek zwiedzania TUTAJ.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Czego katastrofa następuje u Haliny Snopkiewicz?