Znak, Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński, Maryla Szymiczkowa
Maryla Szymiczkowa, "Tajemnica domu Helclów"
Dobrą książkę przeczytałem. Ot tak po prostu - spadła na mnie i została przeczytana. Szczegóły za chwilę.
Literackie duety, trójkąty i układy grupowe są dla mnie na tyle podejrzane, że unikam lektur powieści ze zbiorowym autorstwem. "Tajemnica domu Helclów" miała podzielić los książek nigdy nieprzeczytanych gdyby nie kawa, którą trzeba było wypić w 10 minut, a do wyboru lektur były dzienniki z Archiwum Ringelbluma lub coś równie 'rozrywkowego'. Przy wyciąganiu jednej z tych pozycji ze szczytu stosiku wypadła "Tajemnica..." Na to dictum musiałem ją przeczytać. Tej książce się udało, ilu jednak nie? Odpowiedzi znajdą moi nieszczęśni spadkobiercy jak trzeba będzie zawartość półek rozdzielić (dzielę książki na przeczytane i nieprzeczytane).
Wróćmy zaś do Maryli Szymiczkowej, którą do życia powołali Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Szymiczkowa zadebiutowała doskonałym kryminałem, takim bardzo hipsterskim bo już na starcie retro.
Jeśli boicie się, że "Tajemnica.." będzie dla was zbyt retro (tak jak dla niektórych mogły być stylizacje z "Matki Makryny"), to pozbądźcie się tego strachu! Nie ma tam ani przesadnej stylizacji językowej, a konstrukcja i struktura tylko nawiązuje do pierwowzorów. Często w powieści historycznej problemem dla czytelnika jest nadmiar realiów i uporczywe przypominanie przez osobę piszącą o tym gdzie i kiedy jesteśmy, tak w "Tajemnicy..." Denel i Tarczyński wpadli na świetny pomysł. Otóż bohaterką jest pochodząca z Przemyśla Szczupaczyńska, która od kiedy została krakowską mieszczką, próbuje być bardziej krakowska od Wierzynka, dzięki czemu autorzy mają usprawiedliwienie dla upstrzenia książki szczegółami historycznymi i topograficznymi. Szczupaczyńska, żona profesora i dama z ambicjami trafia na ślad wielkiej afery w tytułowym Domu Helclów. W aferze występuje plejada świetnie skrojonych postaci - kucharek i pokojówek, sióstr zakonnych, podstarzałych hrabin, zagranicznych baroness i stetryczałych bon-vivantów. W tle mamy otwarcie teatru, pogrzeb Matejki a nawet ślub Sienkiewicza z panną Romanowską-Wołodkiewiczówną (małżeństwo zakończyło się szybko i z hukiem). Kto zabił? Odpowiedź na to pytanie zostanie wyłożona z maestrią panny Marple.
Pierwsza książka Szymiczkowej to popis konstrukcji, znajomości realiów epoki, ale i ironii i złośliwości Autorki (autorów). Lubię ładne zdania i na przykład taki opis portretu w pokoju hrabiny Żeleńskiej wzbudza mój szczery rechot:
"(...) po bliższej obserwacji [obrazu] okazywało się, że to gospodyni w wiośnie swego życia, czyli w okolicach Wiosny Ludów."
Jacek Dehnel nie tak dawno wydał "Krivoklata", książkę, przy której moje komórki odpowiedzialne za recepcję literatury obumierają i zamieniają mnie w drzemiącego mężczyznę koło trzydziestki. "Tajemnica domu Helclów" była z pewnością odskocznią od pisania poważniejszej literatury, a ja dodam, że chyba bardziej udaną - już niedługo premiera drugiego tomu. I nie mogę się doczekać lektury.
Skomentuj posta