W.A.B, Tom Reiss, Dorota Kozińska
Tom Reiss, "Orientalista"
Są książki, do których podchodzisz ze sceptycyzmem, zaczynasz lekturę i jest 'wow', dochodzisz do połowy i ciśnienie z lektury schodzi a ty przez rok próbujesz dobrnąć szczęśliwie do końca. Miałem wczoraj gorszy wieczór i dokończyłem po prawie pół roku odstawienia "Orientalistę" Toma Reissa.
Tajemniczy, na poły legendarny Essad Bey to żydowski konwertyta, pisarz i podróżnik, którego przygody mogłyby stać się kanwą serialu ciągnącego się wiele sezonów. To, co początkowo było niesamowicie wciągającą lekturą, obiecującą poznanie egzotycznych światów i spojrzenie na historię Europy z nowej perspektywy, dość szybko przeszło w nudną opowieść przygodową z nadmierną beletryzacją i hojnym laniem wody.
"Orientalista" może się podobać, może być dla kogoś fantastyczną przygodą, wierzę w to i wciąż pamiętam. że pierwsze 100 stron "zrobiłem" tempem bliskim rekordu. Ale coś jest w tym przegadaniu, chęci pokazania, że temat książki opanowało się z wirtuozerią, że osoba czytająca może poczuć się przytłoczona i znudzona. Ja się poczułem.
Dzisiaj czuję się już lepiej - jakbyście pytali.
Skomentuj posta