Ośrodek KARTA, Herito, Międzynarodowe Centrum Kultury, Piotr Paziński, Małgorzata Omilanowska, Ewa Horodyska, Kenneth Malcolm Murray, Barbara z Korwin-Kamieńskich Herchenreder, Dorothy Adams, Filip Muller, Ewa Czerwiakowska, Thomas Mann
"Herito" i inne polecanki historyczne
W dniu, w którym ćwierć fejsa książkowego zapchana jest okładką pewnego magazynu, którego redaktorzy próbują udowodnić, że Herbert i Sienkiewicz bronili wartości, z którymi walczą Tokarczuk i Rak (i nie chodzi o kwestię schabowy z mizerią, czy sama mizeria), może zamiast o bajdurzeniach, z których nic nie wynika i z którymi polemika nic już nie da, lepiej zagłębić się w historiach, które coś jednak nam dadzą.
Od jakiegoś czasu panuje bardzo zdrowa moda na fotografowanie się z prenumerowanymi czy otrzymywanymi magazynami. Jeszcze prasa nie zginęła, póki insta żyje. Jednak, żeby zmieścić na zdjęciu coś więcej niż okładkę gazety i podobiznę własną, dzisiaj dla Państwa “Herito” i książki, które nadeszły ostatnio od dwóch wydawców historycznych, których bardzo sobie cenię - Domu Spotkań z Historią i Fundacji “Ośrodek Karta”.
Fanem “Karty” jestem od wielu lat i jak co roku bardzo was zachęcam, abyście przekazali 1 procent podatku właśnie dla Fundacji Ośrodka Karta, bo oni robią niesamowitą robotę, której nikomu się nie chce robić - archiwizują Polskę tak, żeby to miało sens, a nie tylko leżało w pomieszczeniach o odpowiednim zawilgoceniu. “Przekażcie” to, proszę pamiętać, eufemizm - my tylko wskazujemy komu państwo ma dać ten 1 procent, w przypadku gdy nikogo nie wskażecie - kasa idzie do Państwa.
“Herito” zaś to taki duży, trochę nieporęczny, ale zawsze ciekawy magazyn poświęcony historii i dziedzictwu z tekstami wbrew pozorom bardzo przystępnymi dla czytelników i czytelniczek niekoniecznie będących specjalistami w zakresie. Tym razem numer poświęcony jest Litwie i zaczyna go wywiad z litewskim ministrem kultury Mindagausem Kvietkauskasem, który jest ministrem w leadzie, ale już w biogramie przestał nim być. Takie losy polityków w tych trudnych czasach, że w czasie jednego wywiadu wiele się może wydarzyć. Rację mają ci, co mówią, że teraz wszystko trudno przewidzieć.
Niezależnie od tego, że minister mówi absolutnie wszystko to, co w miarę liberalny i otwarty na nowe prądy minister kultury musi mówić, to w najnowszym “Herito”znajdziecie świetny tekst Piotra Pazińskiego o “litwakach”, czyli Żydach zamieszkujących tereny Wielkiego Księstwa Litewskiego, którzy pod koniec XIX wieku, tuż po zamachu na cara Aleksandra, zaczęli przeprowadzać się do Królestwa Polskiego. Paziński krok po kroku, bez chodzenia na wycieczki, co lubi robić w innych swoich tekstach, wyjaśnia dlaczego litwacy szybko stali się jedną z najważniejszych grup żydowskich w Polsce i - jakbyśmy to dzisiejszymi kategoriami nazwali - odnieśli sukces.
Małgorzata Omilanowska opowiada zaś o Połądze, kąpielisku nad Bałtykiem, niezwykle popularnym w czasach przed I wojną światową. Czytałem książkę Omilanowskiej poświęconą temu miastu, więc nic mnie w tym tekście nie zaskoczyło, ale jak ktoś nie czytał książki, to zaskoczy go wszystko. Dodam, że jako “lekarz kąpielowy” w Połądze urzędowała też doktor Zofia Sadowska, która poznała tam panią Tworkowską i jej córkę, (niespodzianka) pannę Tworkowską. Była tam też Józefa Pieczonka, która w sądzie zeznawała, że wraz z boną Wancbutterową zauważyły “że pani Tworkowska wprost nienormalnie uwielbia pannę doktór. Po powrocie do Warszawy dwa razy mieszkała doktór u Tworkowskich, raz w pokoju pani Tworkowskiej, a drugi raz w pokoju panny Tworkowskiej”. Takie rzeczy proszę Państwa się działy w Połądze! Co prawda w tekście Omilanowskiej znajdziecie “ćwierćkoliste wyoblenia wewnętrznych naroży”, co przypomina, że jest to tekst historyczki sztuki, ale da się to czytać nawet pomijając kwestię wyobleń.
Tekst Thomasa Manna, “Mój letni dom” o letnim pobycie w Nidzie oprócz epatowania (jest luty!) odsłoniętymi nogami Manna (i plecami jakiegoś towarzysza) i irytowania letnią atmosferą, jest też ciekawą opowieścią o ówczesnym podróżnym, który zdobywał świat, nawet jak nie był on wcale aż tak odległy. Podczas takich wypraw podejmuje się “fantazyjne decyzje”, a w porównaniu do “banalnego kąpieliska bałtyckiego”, jakim według Manna było Rauschen, Nida przypominała mu Morze Śródziemne i północną Afrykę (czyli też Morze Śródziemne). “Litewski i kuroński to bardzo osobliwe języki”, pisze autor “Śmierci w Wenecji”. No tak, bo cały świat podziwia wdzięczną szwargotliwość niemczyzny. Tekst kończy cytatem z Goethego. Mam ironiczny stosunek do tego napuszonego tekstu Manna, ale jest on z pewnością piękną refleksją z wakacji i dość ciekawie brzmi w numerze poświęconym Litwie, który robią Polacy - jako przypomnienie, że zawsze musimy się przejrzeć jeszcze w czyiś oczach. “Herito” ma też dobry dział recenzencki, w którym Maciej Topolski (przypominam o jego świetnym “Niżu”, który wydało Ha!Art) pisze o kilku litewskich powieściach, które warto poznać (Gavelis!), a Paulina Małochleb odkrywa przed nami, co było nie tak z ostatnią książką Martina Pollacka (za co jestem wdzięczny, bo zostawiłem w połowie nie mogąc absolutnie się przykleić do postaci głównej bohaterki). I wiecie - w “Herito” recenzje oznaczają RECENZJE, a nie teksty, które wyglądają jak “twity zebrane”.
Bardzo jestem ciekaw “Amerykańskiej Polki”, czyli wspomnień Dorothy Adams (tłum Ewa Horodyska), która spędziła w naszym kraju kilkanaście lat, a działo się to wszystko między jedną wojną, a drugą. Przypomina mi to lekturę wspomnień Virgili Sapiehy, zatytułowanych “Amerykańska księżna” (przekład też E. Horodyska) i nawet jest czymś zabawnym, że w świecie gdzie pełno książek pt. “Arabskie żony”, my mamy nasze historyczne “Amerykanki”. A o ile pożyteczniejsze to lektury!
Seria “Żydzi Polscy” nie tak dawno zyskała nową oprawę graficzną autorstwa Emilki Bojańczyk, dzięki czemu zerwano udanie ze sztampą, którą była choćby okładka “Ucieczki z getta” Haliny Kowalczyk (okładka z winietowaną walizką i fontem na okładce jak z moich skryptów na studiach). Czy da się czytać “śmiały, piękny literacko zapis działań bojowych 7 Eskadry Myśliwskiej” z czasów wojny polsko-bolszewickiej, to też sprawdzę. Książkę Kennetha Malcolma Murraya przełożyła Barbara z Korwin-Kamieńskich Herchenreder. Finalnie ciekawie zapowiadają się też “Pogłosy” Marii Buko - rozmowy z dziećmi więźniów obozów koncentracyjnych. Buko podążą drogą Mikołaja Grynberga czy Hanki Grupińskiej i jako młodsze pokolenie może być zainteresowana czymś innym, i to już samo w sobie jest ciekawe.
Przypominam jedno z ładniejszych haseł Fundacji Ośrodek Karta - “łączy nas pamięć” i zachęcam do wskazywania właśnie Fundacji jako beneficjentki 1 procenta. Robię to od kiedy płacę podatki i jest mi z tym bardzo dobrze. W świecie, gdzie prasa raczej zawodzi, niż daje nadzieję, “Herito” i “Karta” trzymają poziom, który lubię. Nakład “Herito” to tysiąc egzemplarzy, jak znalazłem na stronie redakcyjnej.
Idźta i se kupta, bo nie będzie potem i będzie głód, parafrazując Grochowiaka, którego umiem parafrazować na każdą okoliczność.
Skomentuj posta