W.A.B, Joanna Lech, blurb

Blurb - Joanna Lech, "Drapieżcy chmur"

Może to nie jest dobry dzień na wspomnienie o dobrej prozie? A może właśnie idealny? Czytanie bywa ucieczką do innych, wcale nie dużo lepszych, światów. Joanna Lech napisała książkę o epickim rozmachu, która jednocześnie nie przytłacza. W języku czuć poetkę, a w treści - czułą narratorkę, jakkolwiek to sformułowanie ryzykowne.

Leo wraca do rodzinnego domu. "Ostatni raz był tu na jej pogrzebie. Wtedy też wiało. Po tym, jak wszyscy się rozeszli, jeszcze długo stał sam. Był skostniały z zimna i rozpłakał się ukradkiem, gdy grabarze rzucali na nią niedbale grudy, przeklinając zamarzniętą ziemię. Nie wyobrażał sobie domu bez Babci Szelmy".

Czy poznamy historię Babci, jak Lech potraktowała dość oczywisty motyw, jakim jest rozdarcie między przeszłością, a tu i teraz? Warto sprawdzić, bo książka to sprytna, w której delikatne, oniryczne powidoki łączą się z wyrazistą narracją.

Joanna Lech to pisarka, która już pewien czas temu zachwyciła czytelników, choć pozostawiła też spory margines niepewności. Co dalej? Czy będzie pielęgnować swój mikroświat, czy może wyruszy w literacką podróż? Cieszę się, że Lech zrobiła jedno i drugie. Dalej jest delikatna, czuła, a przy tym nie zapomina, że na dobrą prozę zawsze przerzuca się ciężary, których sami nie uniesiemy.

Zerknijcie łaskawym okiem na te 400 stron prozy niemal idealnej na długą podróż. Nawet jesli to tylko podróż we własnym pokoju.

Podczytuję dzisiaj fragmenty "Drapieżcow chmur" i myślę, że tak - to jest dobry dzień, byście usłyszeli o tej książce.

Napisałem Joannie Lech blurba, za którego wydawnictwo wypłaciło mi gratyfikację. Jestem w tych blurbach obok Marii Halber i Marka Bieńczyka, co jest towarzystwem wyjątkowo sympatycznym.

(zabawnym uznaję fakt, że czytając Lech myślałem: ksiązka dla fanów Bieńczyka i Muszyńskiego. Że też tego nie napisałem!)

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jakie stopy opisała Szmaglewska?