Widnokrąg, Marginesy, Dwie Siostry, Wojciech Birek, Joanna Wajs, Nasza Księgarnia, Timof Comics, Gradimir Smudja, Ivana Smudja, Suzanne Barbezat, Anna Basara, Barbara Mujica, Barbara Kopeć-Umiatowska, Justyna Styszyńska, Michael Vird, Kate Evans, Łukasz Gorczyca, Krzysztof Gawronkiewicz

O sztuce dla dzieci (i nie tylko)

Kontakt dziecka ze sztuką jest ważny? Reprodukcje Fangora w każdym żłobku? Rekonstrukcja bitwy pod Grunwaldem na zakończenie przedszkola i warsztaty plastyczne w modnej galerii zamiast roweru na komunię? A może wystarczy książka z ciekawą historią a sztukę przecież można oglądać w internecie? Każda droga jest dobra, by kształtować estetyczne gusta dzieci, wiedzą o tym autorzy i autorki książek o sztuce, które dzisiaj dla was przygotowałem. Każdy i każda z nich zdecydował(a) się na inną strategię. Wybierzcie coś dla siebie.

“Bałwan w lodówce” Łukasza Gorczycy z ilustracjami Krzysztofa Gawronkiewicza to pozycja nieoczywista. Z jednej strony budzi moje bardzo duże wątpliwości opowieść o rodzinie ludzi z art-worldu, u których na ścianie wisi Hasior, dzieci poznają Pawła Althamera i mówią do niego “Paweł”, z drugiej rozumiem, że jest to pewna konwencja a książkę sponsorowało ING, zatem i klientela tej opowieści jest specyficzna. Mimo to warszawska i hipster-klasowa perspektywa sprawiają, że chociaż doceniam świetną opowieść, bardzo mądrą konstrukcję, parytet w wyborze postaci przedstawianych artystów i artystek (brawo!), jeszcze bardziej rysunki Gawronkiewicza, który tak dobrze nie rysował od wielu lat, to jednak zgrzytam lekko ząbkami. Myślę, że można było jednak obniżyć status ekonomiczno-społeczny bohaterów, by rodzice nie musieli odpowiadać na pytanie - czemu nie mamy hasiorów na ścianie? Inna sprawa, że jeśli chodzicie do galerii, muzeów i chcecie, by wasze dziecko (i wy także) umiało bawić się sztuką nowoczesną, to musicie mieć w domu tę książkę. Za to chyba jednak odradzam wam nabycie książki “Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści. Historia sztuki dla dzieci” Michaela Virda z ilustracjami Kate Evans (tłum. Joanna Wajs). Straszna nuda. Doceniam, że jest perspektywa nie tylko europejska, że dużo ładnych rysunków (choć nie żebym jakoś je miał wychwalać), ale sposób podania w jednolitym, potwornie nudnym tekście czyni to dzieło książką dla nikogo. Dla starych jednak to trochę za proste (i nudne), dla młodszych za mało angażujące. Ponieważ to książka z importu to oczywiście nie ma nic o Polsce (klasyczny problem monografii w stylu “historia sztuki świata” nie tylko w wersji dziecięcej). “Gender balance” próbowano zachować w najnowszych epokach, ale jakoś tak bez przekonania. 

Linda Nochlin w 1971 roku pytała “czemu nie było wielkich artystek?” i warto na to pytanie poszukać odpowiedzi razem z mniejszym człowiekiem. Warto je przypominać też starszym czytelnikom (i wydawcom), którzy na przykład będą chcieli sięgnąć po komiks Gradimira Smudji i Ivany Smudji, “Z biegiem sztuki” (tłum. Wojciech Birek)  - dziewczynka i jej kot wpadają do jaskini w Lascaux i tak zaczyna się ich wędrówka po świecie sztuki. Sprytnie autor i autorka wymyślili jak z jednej opowieści płynnie przejść do kolejnej i dość ciekawie opowiadają o ważnych momentach w historii sztuki. Z tym, że w tej historii sztuki nie ma ani jednej kobiety. Żadnej artystki, rzeźbiarki, malarki czy performerki. Null! Chyba nie sądzicie, że wam to polecę? Na szczęście mamy wysyp książek o Fridzie Kahlo, co mnie cieszy i o ile próba lektury powieści biograficznej Barbary Mujicy, “Frida” (tłum. Barbara Kopeć-Umiatowska) skończyła się moją porażką, tak bardzo sobie cenię album Suzanne Barbezat, “Frida Kahlo. Prywatnie” (tłum. Anna Basara), bo to opowieść uczciwa - bez wielkich ambicji ale rzetelnie przedstawiająca fakty z życia Kahlo. Za to fantastycznym dodatkiem są tu zdjęcia samej Fridy - bije z nich niesamowita moc, którą lubię się podładować i zerkam niespiesznie co kilka dni na wybrane wizerunki. Justyna Styszyńska wraz z wydawnictwem Widnokrąg przygotowała zaś “activity book” (albo jak woli wydawca “książkę interaktywną”) o Fridzie. Wyszła ona w serii, której nazwa mnie irytuje, bowiem Kahlo jest “idolką”, nie “idolem” i można było to inaczej ubrać. Jest to opowieść o życiu Fridy połączona z zadaniami do wykonania - kolorowanki, elementy do dorysowania, porównania, pytania od autorki, zadania geograficzne ale i odnoszące się do historii sztuki. Bardzo podoba mi się sposób komunikacji autorki z młodszymi - objaśniający, zakładający, że takie słowo jak “biografia” jednak wymaga wyjaśnienia, ciepły i powoli objaśniający świat. Do tego estetycznie jest to bardzo dobra robota. Jak na “activity book”, który kojarzy mi się z prostackimi wycinankami i naklejkami oraz przewidywalnymi zadaniami typu “porównaj elementy byś siedział cicho przez 3 minuty”, tak książka Styszyńskiej bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Opowiadanie o sztuce dzieciom wydaje się banalnie proste, ale gdy stajemy przed obrazem to sami niekoniecznie wiemy co o tym wszystkim sądzić, a co dopiero sprzedać to małemu/małej, co to uwagę potrafi skupić na kilkanaście sekund. Na rynku jest sporo udanych tytułów ułatwiających snucie tej opowieści, choć chyba nic nie zastąpi wspólnych improwizacji w muzealnej sali. Uważam, że rodzice z dziećmi zachowują się w muzeach za grzecznie - cichutko, jakby przepraszająco, nie rozbudzają młodziaków, co by nie było harmideru. Jeśli mamy mieć społeczeństwo plastycznie wrażliwe, to nie ma wyjścia - dzieciaki muszą po muzeach się rozbijać i trochę pohałasować. Z dobrymi pomocami może będą trochę ciszej. Ale niech będą.

jeden komentarz

Bazyl

06.12.2017 20:15

Vincenta miałem już w rękach :)

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz