
Gazeta Wyborcza, Ewa Kuryluk
[GAZETA WYBORCZA] ""Uprasza się gości zagranicznych o nieopuszczanie domu pracy i wypoczynku bez przewodnika". Ewa Kuryluk zwiedza Chiny"
"W miejscu skrzynki na donosy stanął uliczny artysta rysujący ołówkiem portrety z czarno-białych zdjęć".
Ewa Kuryluk opisuje swój pobyt w Chinach w 1980 roku. I po raz pierwszy pokazuje fotografie z wyprawy.
***
Ewa Kuryluk, słynna malarka i nominowana do Nagrody Literackiej "Nike" autorka autobiograficznej trylogii, porządkuje swoje domowe archiwa. Wśród setek zdjęć odnajduje cykl fotografii z Chin zrobionych tuż po upadku rewolucji kulturalnej.
- Może byśmy zrobili z tego fotoreportaż - proponujemy. Po kilku miesiącach mamy dla Państwa zestaw zdjęć i osobisty, pełen charakterystycznej dla Kuryluk ironii i refleksji nad światem tekst zatytułowany "Chiny 1980".
***
Zbliżał się 1 maja 1980 roku, gdy prawie pusty samolot pakistańskich linii lotniczych podchodził do lądowania w Pekinie. Za oknem pochmurnie, w umyśle dyskusyjnie - myślałam. Pesymistka we mnie się niepokoiła. Rewolucja kulturalna dopiero co się skończyła. Optymistka podkreślała, że od 9 września 1976 roku, gdy zmarł Mao, upłynęło już tyle czasu, ile od zgonu Stalina do Października '56, więc odwilż na całego.
- A jeśli znienacka przymrozi? - pytała Pesymistka.
- Wolę być jaskółką w locie niż sową w dziupli - deklarowała Optymistka.
- Zatęsknisz za dziuplą - przewidywała Pesymistka przekonana, że pesymistka to optymistka poinformowana. Zgrabne powiedzonko mija się z prawdą. Zarówno Pesymistka, jak i Optymistka jeszcze niewiele wiedziały o świecie.
W pustej hali przylotów czekają na nas dwaj przedstawiciele programu wymiany naukowo-kulturalnej z Zachodem w granatowych mundurkach Mao pod jego portretem. Marynarka starszego ma - podobnie jak Mao - cztery kieszenie. Młodszy, z dwoma kieszeniami i teczką, prowadzi nas w milczeniu do czarnej warszawy z kremowymi firankami. Kierowca w granatowej leninówce i dwukieszeniowym mundurku rusza ostrożnie, omijając dziury w asfalcie.
Na szosie szerokości autostrady ruch jest minimalny. Wyprzedzamy kilka ciężarówek. Rozklekotanych i pustych. Po obu stronach jezdni mury. Nad nimi dachy, kominy, rusztowania, słupy, druty. Chodniki trafiają się rzadko. Pieszych mało, rowerzystów przybywa bliżej centrum. Na wielkim placu portrety...
***
Cały tekst przeczytacie w moim miejscu pracy, a jutro w drukowanej gazecie w formie skróconej będziemy mieli bardzo ładną rozkładówkę ze zdjęciami Ewy Kuryluk.
TU CZYTAMY
Fot. Ewa Kuryluk
Skomentuj posta