Agnieszka Taborska, felieton
Felieton o mansardzie
Dwa tygodnie temu pewna redakcja zaprosiła mnie do pisania u nich felietonów, co wziąłem natychmiast, już widząc siebie za czterdzieści lat podpisującego tom "felietony zebrane" z blurbem Maryli Rodowicz ("tylko Szot i Osiecka").
Dość szybko się okazało, że nam nie po drodze, bo oni raczej nie ufają i nie potrafią odpisać na maile, a jak mi się nie ufa i wiadomości widzi dopiero gdy piszę "musimy się pożegnać", to z ulgą zamykam drzwi z drugiej strony.
Ale tekst został. To ja go tu zostawię.
---
Mieszkam w ateistycznym zakątku. Albo chociaż agnostyckim, nie przywiązanym do tradycji. Na moim...