Bartosz Żurawiecki, Szafa
Bartosz Żurawiecki, "Do Lolelaj'
Przeczytałem. Lekka i przyjemna, całkiem zabawna powieść o ludziach przesiadujących w pewnym barze. Ludzie ci są gejami i mają takie samo życie jak wszyscy, nawet żony miewali. To jest zabawna powiastka, którą można wziąć do samolotu przykładowo. I przeczytać można. I przepraszam was, ale jestem na mikrowakacjach i pisanie o czymś tak niewymagającym jak "Do Lolelai" większego felietonu wydaje mi się nie na miejscu.
Bohater książki na s. 166 mowi: "Zadnej glebi! Glebia jest heteronormatywna! Głębia to opresja! Ja chcę być wreszcie powierzchowny!" Tylko po co wtedy pisać 250 stron? Mozna bylo sie zatrzymac na felietonie.