Jakub Żulczyk, Dorota Masłowska, Magdalena Grzebałkowska, Szczepan Twardoch, Aleksandra Mizielińska, Daniel Mizieliński, Jacek Dehnel, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Marcin Wicha, Olga Tokarczuk, Mariusz Szczygieł, Anna Bikont, Michał Witkowski, Cezary Łazarewicz, Maria Janion, Wiesław Myśliwski, Zyta Rudzka, Gazeta Wyborcza, Radek Rak, Bożena Keff, Artur Domosławski, Azar Nafisi, Joanna Kuciel-Frydryszak, Przemysław Czapliński, Jacek Dukaj, Jan Tomasz Gross, Andrzej Leder, Książka 25-lecia
Plebiscyt "Książka 25-lecia". Ile można rozliczać dziadka za Wehrmacht?
To ostatnie chwile plebiscytu "Książka 25-lecia". Od trzech tygodni w moim miejscu pracy niemal codziennie rozmawiam o polskiej literaturze - z krytyczkami i krytykami, pisarzami i pisarkami, dziennikarzami, bookstagramerami i jednym raperem.
W poniedziałek wywiad z "legendą rynku książki" (kogo tak się nazywa, jak myślicie?), a na finał jeszcze kilka słów ode mnie. Nie tylko o "Sąsiadach".
***
Ile można rozliczać dziadka za Wehrmacht?
- Czytaj niebezpiecznie - postuluje Azar Nafisi, irańska literaturoznawczyni, zmuszona przed laty do wyjazdu z kraju. Jej zdaniem zbyt często czytamy "jedynie po to, by utwierdzić się we własnych przekonaniach". Irańska dysydentka wierzy w to, że gdy odważymy się "czytać niebezpiecznie", będziemy mogli zawalczyć o lepsze jutro.
Podobnie w rozmowie z "Wyborcza" mówił prof. Czapliński: "Wybitne dzieło nadkrusza twarde definicje, robi wyrwy w języku publicznym, wywraca na nice rozumienie świata, niszczy nasze przekonania moralne".
Takie właśnie - niebezpieczne książki - znalazły się w plebiscycie na "Książkę 25-lecia".
Przyjrzyjmy się im jeszcze raz.
W 2000 roku Jan Tomasz Gross opublikował "Sąsiadów. Historię zagłady żydowskiego miasteczka". W tym poruszającym i budzącym ówcześnie olbrzymie kontrowersje dziele opisał historię pogromu w Jedwabnem, nie ukrywając roli, jaką odegrali w nim polscy mieszkańcy miasteczka.
Zaczęliśmy zbiorowo rozmawiać nie tylko o udziale Polaków w Holokauście, ale też w ogóle o naszych "sąsiadach". Tajemnice skrywane w lokalnych społecznościach zaczęły wychodzić na światło dzienne, a "mała ojczyzna" przestała być schronieniem. Okazała się pułapką.
25 lat temu Gross w "Sąsiadach" postulował, że - to tytuł ostatniego rozdziału książki - "Potrzeba nowej historiografii". W zamykającym ten rozdział przypisie dodał coś, co dzisiaj szczególnie porusza.
Gross: "Można mieć tylko nadzieję, że młode pokolenie zaczyna już widzieć tę sprawę odważniej niż pokolenie rodziców. (...) Niewątpliwie jest to krok w stronę prawdy i przed młodymi trzeba uchylić kapelusz, bo czeka ich jeszcze bardzo trudne zadanie zmierzenia się twarzą w twarz ze zbrodnią pokolenia własnych dziadków".
Książka Grossa pojawiła się w dziwnym momencie. Trwał, powiązany z unijną akcesją, przyspieszony proces modernizacji i - względnej - liberalizacji społecznej. 2004 rok - data wejścia Polski do "europejskiej wspólnoty" miał stać się momentem wielkiej zmiany, wyznaczyć punkt startowy. Budowano podwaliny pod nowy polski mit założycielski. Wtedy właśnie Maria Janion w "Do Europy – tak, ale z razem z naszymi umarłymi", upomniała się o to, żebyśmy nie zapomnieli o przeszłości.
"Wolę mieć matkę nieszczęśliwą niż matkę imperialną", pisała - najwyraźniej ostrożna wobec przyszłości - Janion. Wyciąganie "brudów" przeszłości psuło wypolerowany obrazek nowej Polski i nowych Polaków.
(...)
Gdy już dowiedzieliśmy się, że o przeszłości możemy mówić na swoich zasadach, pojawiły się książki-rewizje. Taką rewizją jest reportaż Cezarego Łazarewicza, "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka" (2016), kończący się wspaniałym zdaniem wypowiadanym przez Izabelę Przemyk na pytanie o to, co się stało z "Grzesiem": "Niby wszystko wiadomo, ale trudno to wyjaśnić".
***
No właśnie, niby wszystko wiadomo, ale trudno to wyjaśnić. W miejscu pracy szukam tropów.
Skomentuj posta