Wojciech Szot, Znak, Joanna Bator
Instagram #1045
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Berta, Barbara, Violetta i Kalina - od prababki po prawnuczkę. Kobiety z rodziny Serce są bohaterkami nowej powieści Joanny Bator, “Gorzko, gorzko”. Pisarka wraca na Dolny Śląsk i pokazuje skomplikowane losy rodzin, które są trochę poniemieckie, trochę uchodźcze, a trochę takie jak wszystkie inne - czyli niezbyt szczęśliwe. Kalina szczęścia szuka w domu, który kupiła w małej, podwałbrzyskiej wsi, Sokołowsko (za czasów niemieckich - Görbersdorf), ale też szuka go w odtwarzaniu rodzinnej historii, która plata jej figle - okazuje się, że dużo łatwiej jest odtworzyć dalszą przeszłość niż...
Z warsztatu. Jedno jest pewne - czekają was długie jesienne a może i zimowe wieczory z tą książką. Redaktor Szot przeczytał i musi już powiedzieć, że jest to historia wciągająca, trochę ironiczna a na pewno bardzo sensacyjna. Za pracę nad książką otrzymuję wynagrodzenie, ale jakby Bator napisała złą książkę (a ja jestem dość zaciekłym krytykiem jej ostatnich wykonów literackich), to bym tak Autorce jak i Wam napisał. A teraz pracujemy, by było jeszcze lepiej. #zdaniemszota #joannabator #znak #redaktorowanko
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Wrz 2, 2020 o 1:47 PDT
Znacie "Wyspę Łzę"? Podobało się wam? Nie? Autorka chyba też nie była zadowolona z efektu i napisała książkę na nowo. Zaskakująco efekt jest bardzo dobry, eseistyczna formuła nadała opowieści przejrzystości i ujawnila, żw w tym chaosie było sporo ciekawych historii. Więcej na FB. #zdaniemszota #joannabator #znak #wyspałza #wyspałzaodnowa
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Mar 9, 2020 o 1:18 PDT
“Wyspa łza” nie była największym literackim osiągnięciem Joanny Bator. Nie ma co ukrywać, że książka ta raczej irytowała nadobecnością autorki, która w chaosie próbowała opowiadać o swoich fascynacjach - począwszy od parareporterskiego śledztwa śladami zaginionej Sandry Valentino przez antropologiczne przyglądanie się życiu na Sri Lance, po wspomnienia z Wałbrzycha, czy Warszawy. Wyszła książka “niewiadomoco”, która zamiast wciągać, męczyła, irytowała i w finale odrzucała. Dlatego bardzo odważnym gestem i cennym jest podjęcie się próby stworzenia nowej opowieści na gruzach poprzedniej książki.
Joanna Bator nie miała w ostatnich latach szczęścia do recenzji, trzy ostatnie książki zostały przyjęte chłodno, żeby nie powiedzieć, negatywnie. Tym bardziej decyzja o przepisaniu "Wyspy Łzy" wydaje się być gestem jednak odważnym i wartym uwagi. Zamierzam się przyjrzeć uważnie. #zdaniemszota #joannabator #wyspałzaodnowa
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lut 14, 2020 o 4:04 PST
Nowe wydania powieści Joanny Bator. Lubie ten insta-styl #kurzojady #joannabator #znak #chmurdalia #piaskowagóra
Post udostępniony przez Kurzojady (@kurzojady_insta) Sty 25, 2019 o 5:54 PST
Wyobrażam sobie, że dostałem tę książkę całkowicie zanonimizowaną, bez imienia i nazwiska osoby, która ją napisała, bez loga ważnego wydawnictwa, bez blurbów i paratekstów, na moje biurko przyjechała sama treść. Wyobrażam sobie, że napisałbym wtedy taką recenzję: Droga osobo pisząca. Z malejącym ze strony na stronę zainteresowaniem przeczytałem Twoją powieść o tytule pretensjonalnym i mizdrzącym się do odbiorcy jak cekinowe kucyki pony. Rozumiem, że znasz realia Japonii i pomieszkiwałaś/łeś w Krainie Kwitnącej Wiśni, domyślam się również, że jesteś wrażliwy/wrażliwa na film i ilustrację,...