WBPiCAK, Powergraph, Wit Szostak, Justyna Kulikowska, Książka Roku, Czarne, W.A.B, Nisza, Mikołaj Grynberg, Tomasz Różycki, Aleksander Kaczorowski, Jakub Szamałek, Znak, Wydawnictwo Literackie, Kultura Gniewu, Jacek Świdziński, Agora, Maciej Sieńczyk, Piotr Paziński, Joanna Kuciel Frydryszak, Grzegorz Bogdał, Renata Lis, Małgorzata Rejmer, Cyranka, Marek Sterlingow, Dorota Karaś, Agnieszka Pajączkowska, Maria Halber

KSIĄŻKI ROKU ZDANIEM SZOTA 2023 - literatura polska

Książka Roku Zdaniem Szota to…
“Rumowiska” Wita Szostaka, wyd. Powergraph.

***

Laudacja:

“Żal, że powieść można zacząć tylko raz”, stwierdza w pierwszym zdaniu narrator powieści Szostaka. Zacząć pisać, czy czytać? Powieść dla Szostaka jest procesem, działaniem w które zaplątani są autor i jego czytelnicy.

“Opowieść - stwierdza osoba mówiąca w “Rumowiskach” - jest ciągłym zaczynaniem od nowa”.

Wit Szostak po raz kolejny przypomina nam, że literatura to coś więcej, a książka może być jak relikwia, wokół której zbierają się wierni. W “Rumowiskach” zachwyca i fascynuje mnie namysł nad samą materią - językiem, opowieścią, historią. Jednocześnie warstwa teoretyczna, spekulatywna, filozoficzna, nie przytłacza narracji, nie dominuje też języków, które Szostak zaprzęga do opowiadania nam światów.

Szostak zadaje sobie i nam pytania o to, czy nadal możliwa jest powieść, co z opowieściami porzuconymi, osieroconymi, cudzymi słowami i “narracjami pozbawionymi narratorów”. Oprócz pytań ma dla nas też wspaniałą, porywającą jak rzeczny nurt opowieść o rodzinie i jej dziejach, o odchodzeniu i stawaniu się. Poza opowieścią ma dla nas też esej o rzekach, jeden z najwspanialszych, jakie czytałem. “Powieść jest rzeką. To jasne. A jeśli rzeka jest powieścią?”, pyta ktoś w “Rumowiskach”. W powieści Szostaka jest wszystko. Wszystko, czego jako czytelnicy i czytelniczki, potrzebujemy od literatury. I kilka spraw, o których nie wiedzieliśmy, że potrzebujemy.

“Rumowiska” Wita Szostaka to jedna z tych nielicznych książek, które - zapewne nie mając nawet takich ambicji - są bliskie opisania naszego świata - z jego doświadczeniem przemijania, bycia w drodze, niepewności i ciągłej przemiany.

W piątej księdze “Odysei” Zeus oświadcza, że “Odys wrócić musi, mąż wielki cierpieniem,/ Wrócić, nie wsparty boskim ni ludzkim ramieniem./ Na tratwie wątłej, bity od wichru i prądu” (tłum. Lucjan Siemieński). Posejdon miał jednak inne plany. “Odys traci nawet tratwę i wbrew morskiemu żywiołowi rzuca się w głębinę. Płynie wpław dwie doby, zanim dotrze do brzegów”. Brzeg wyspy Feaków nie przyjmuje Odysa gościnnie. By wyjść na brzeg, bohater eposu musi odnaleźć ujście rzeki. Woła do Zeusa: “Przecież i wobec bogów człek taki jest święty,/ Co błaga o ratunek w ostatniej potrzebie —/ Ja się do rzeki twojej tulę i do ciebie./ Zlituj się, władco, pieczy twej polecam siebie!”

Rzeka jako boski ratunek. Rzeka jako granica. Rzeka dająca życie i je odbierająca. Jeśli rzeka jest powieścią, to czyżby znała wszystkie historie? Szostak zaprasza nas na wyprawę w powieść. I ja w tej wyprawie się odnalazłem. Dlatego - Książka Roku!

***

Czas na pozostałą dziewiątkę ważnych dla mnie książek polskich autorów i autorek. Ułożoną alfabetycznie.

-> Grzegorz Bogdał, “Idzie tu wielki chłopak”, wyd. Czarne

"No i znowu tutaj, Ulica jest ślepa i ma kształt kosy. Ttnij, koleżko. Słońce utknęło w zenicie, cienie pochowały się pod samochodami. Dziki ryją trawnik,nic innego nich nie obchodzi, chrapią i ciamkają z radochy". I chce się więcej. I chce się do tego wracać. Mistrzostwo formy i języka.

-> Mikołaj Grynberg, “Jezus umarł w Polsce”, wyd. Agora

“- Wiesz, co będzie, jak to opublikujemy w książce? - Powiedzą, że zwariowałam. - Powiedzą, że aktywiści są…. - Jebnięci. Proszę bardzo, mogę mięć taką metkę. Ale zrozum (...)”. Książka Grynberga to próba zrozumienia i próba opowiedzenia o dramacie, którego wszyscy jesteśmy świadkami. Grynberg nie tylko oddaje głos, ale sam staje się głosem, przekraczając granice pomiędzy dziennikarstwem, a aktywizmem. Pomiędzy literaturą, a działaniem. Bo inaczej się już nie da.

-> Dorota Karaś, Marek Sterlingow, “Urban. Biografia”, wyd. Znak

Monumentalna biografia jednej z najbardziej niejednoznacznych postaci w polskiej powojennej historii. Karaś i Sterlingow zmierzyli się z zadaniem karkołomnym, niemal niewykonalnym. I podjęli wspaniałą decyzję - opowiedzieli nie tylko o Urbanie, ale też o Polsce i polskich mediach. Bo jakbyśmy nie próbowali myśleć o sobie “lepiej” - my wszyscy z niego. Żeby to zrozumieć, trzeba przeczytać książkę Karaś i Sterlingowa.

-> Joanna Kuciel-Frydryszak, “Chłopki. Opowieść o naszych babkach”, wyd. Marginesy

“Swaty to wyrok”, pisze Kuciel-Frydryszak w największym tegorocznym fenomenie czytelniczym. I opowiada o tym, co dzisiaj często wydaje nam się “folklorem”, przeszłością,z którą nie mamy nic wspólnego. Kuciel-Frydryszak upomina się o prawdę o nas samych. I to jest ciekawe.

-> Renata Lis, “Moja ukochana i ja”, wyd. Wydawnictwo Literackie

“Wybór, jaki nam dano, jest prosty: albo zostaniesz Atlaską i będziesz dźwigać na barkach cały świat, albo ten świat zawali ci się na głowę i zginiesz pod gruzami”. Tak, odrobinę złowieszczo, Renata Lis opisuje życie osób nieheteronormatywnych w polskiej rzeczywistości. Jest to opis najwyższej miary - momenty wspaniałe literacko przetykane są ciekawą i wartościową publicystyką. Lis przeciera szlak, a efekt jest niezwykły.

-> Agnieszka Pajączkowska, “Nieprzezroczyste. Historie chłopskiej fotografii”, wyd. Czarne

Lud w fotografii często był pokazywany jako część dziedzictwa przyrodniczego, zauważa Pajączkowska w książce łączącej esej z reportaże, pracę historyczki z pracą reporterki. Najbardziej doceniam za fragmenty eseju o samej fotografii, bo to zagadnienie niezwykle trudne w opisie.

-> Tomasz Różycki, “Złodzieje żarówek”, wyd. Czarne

To był dobry rok dla poetów i poetek sięgających po prozę. Powieść Różyckiego to opowieść, która pozwala wziąć głęboki oddech. Ballada, powieść chodzona i bardzo “białoszewska”. Mitologizujący, nostalgiczny, a jednocześnie baśniowy i niepozbawiony realizmu portret przeszłej epoki. Zachwycająca książka.

-> Maciej Sieńczyk, “Spotkanie po latach”, wyd. Wydawnictwo Literackie

“Dawni znajomi, o których prawie zapomniałem, kupili mieszkanie i zapragnęli, abym ich odwiedził…”. Tak może zaczynać się tylko horror. U Sieńczyka horroru jest pod dostatkiem. W kadrach “Spotkań…” ukryta jest groza i tajemnica, choć - pozornie - nawet najbardziej fantastyczne wydarzenia są tu traktowane bez większych zaskoczeń. Komiks Sieńczyka to dzieło wybitne zarówno w treści, jak i formie.

-> Jacek Świdziński, “Festiwal”, wyd. Kultura Gniewu

“- Myślicie, że przeżyjemy? - Co? - Wojnę”. W 1955 roku wojna była czymś nieodległym. I czymś spodziewany. Nie wszyscy wierzyli w to, że nastało “powojnie”. Oczekiwano drugiego “międzywojnia”. I dlatego na “festiwalu” bawiono się, jakby jutra miało nie być. Świdziński w komiksowej formie opisał ten niezwykły czas. I zrobił to mistrzowsko.

***

Wybór był niezwykle trudny. Karkołomny wręcz. Decyzja o tym, czy w ogóle jakaś polska książka zrobiła na mnie takie wrażenie, by wyróżnić ją przed innymi, nie była w tym roku oczywista. Ale podumałem nad stosikami. Podobnie nie było łatwe wybranie tych dziesięciu tytułów.

Nie ma wśród nich książek, które przecież też cenię. Chciałbym wyróżnić:

- Stację” Jakuba Szamałka - pierwszą od lat polską książkę z kategorii “liteartura popularna”, która zrobiła na mnie wrażenie drobiazgowym researchem i niezwykle wciągającą akcją.
- “Ciężar skóry” Małgorzata Rejmer - za rozwalanie stref komfortu.
- “Przebierańców nicości” Piotra Pazińskiego - za to, że pisząc o cudzej sztuce, tworzy własną.
- “Łakome” Małgorzaty Lebdy - za udaną próbę pokazania innego widzenia świata.
- “Babel. Człowiek bez losu” Aleksandra Kaczorowskiego - za to, że kupiłem wszystko, co się dało Babla i zamierzam spędzić z nim przyszły rok. W wolnych chwilach.

Oprócz tego chciałbym wspomnieć o dwóch książkach - tomie poezji i najlepszych tegorocznym debiucie.

"Zapisuję. Wyciągnij dłonie, by w wynajętym mieszkaniu chwycić rozgrzany ochłap blasku,/ bo oprócz słów nie posiadasz miejsca, w którym pozwolą ci się schować", pisze Justyna Kulikowska w niezwykłym tomie. "Obóz zabaw" jest poematem, w którym autorka mierzy się z językiem, jego rejestrami i zadaje ważne pytania o to, jak go używać, by opowiedzieć kobiece doświadczenie. Pełna żalu, smutku, ale też czułości i empatii, wielka poetycka robota.

Druga to najlepszy moim zdaniem tegoroczny debiut prozatorski, czyli książka Marii Halber, “Strużki” (wyd. Cyranka).

To nie tylko najciekawszy debiut 2023 roku, ale też kolejny udany transfer z poezji do prozy. Halber opisuje relacje dwóch dziewczyn, które dojrzewają i próbują “odnaleźć siebie”. Proza to zarazem delikatna, jak i mocarna. Mimo przewidywalnej fabuły Halber udało się napisać książkę, którą trudno porzucić.

***

Zatem są.
Książki roku.
Od Szostaka do Pajączkowskiej.

Zachęcam do ich lektury, do zgadzania się, ale też do protestów, do głośnego wetowania tych wyborów - jak pisze Eliza Kącka w "Idiomach" (też świetne!), "pierwiastek ludzki jest bowiem ważniejszy od literatury".
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Co leży na zakręcie w pewnej powieści dla dziewcząt?