“Włóczę się więc bez końca po niedzielnie opustoszałych radomskich ulicach - jedynie tu i ówdzie kolejki po lody, jedynie tu i ówdzie tłumek wysypujący się z kościoła - i po za domkiem przy ślepym zaułku Prostej widzę tylko, mówiąc słowami Wiesela, pustkę sąsiadującą z “bluźnierstwem odbudowanego miasta”. (...) W moich żyłach płynie krew wielu pokoleń radomskich Żydów: Grunbergów, Blatów, Flamenbaumów, Sznajdermanów, Hubermanów. Zamieszkiwali to miasto, odeszli niezauważalnie, a nikt po nich nie płacze. Dlatego muszę pamiętać. (...) Dlatego właśnie to robię - drążę i mnoże, ściubię, nizam i...