instagram, zdaniem_szota, Iwan Bilbin, Maria Dolińska
Instagram #1174
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Literatura żałobna, pogrzebowo-chorobowa ma się w Polsce całkiem dobrze. Od “Nie ma” Mariusza Szczygła, przez “Bezmatek” Miry Marcinów, po książkę Marcina Wichy - przeważnie są to książki literacko wysmakowane, formalnie intrygujące i znajdujące dla siebie spore grono czytelników i czytelniczek. Mogę się mylić, ale wydaje się, że w ostatnich latach tego typu literatura pojawia się częściej - do listy dołożyłbym książkę Izy Morskiej, “Wymiary życia” Juliana Barnesa (tłum. Dominika Lewandowska-Rodak) i oczywiście “Rok magicznego myślenia” zmarłej niedawno Joan Didion (przekład Hanny...
Co jakiś czas są tu "wiersze na dobrą noc" ale tym razem fragment książki Mateusza Pakuły, "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję". Nie żałuję tego, że nie mogłem zasnąć wczoraj czytając. Fantastyczne są tu fragmenty pisane rozpaczą i gniewem. Przypomina mi się pogrzeb babci, okropna msza w niewielkiej kaplicy na cmentarzu i ksiądz mówiący coś ("pierd**** coś" - tak raczej myślałem) o "naszej siostrze Marii". Jaka k**** twoja siostra, ty *****, który musisz zerkać do kartki, by przypomnieć sobie jej imię - pytałem siebie w duchu. I ten nerw, bez cenzury, bezradność...
Piotr M. Majewski umiałby najnudniejszą historię jakiegoś państewka, w którym nic dramatycznego się nie wydarzyło, opowiedzieć tak zajmująco, że państewko to musiałoby przyznać mu honorowe obywatelstwo - o nowej książce Majewskiego "Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami".
Książki zatytułowane "Nazwa kraju (jakieś ważne dla niego daty)" budzą mój czytelniczy niepokój. Przeważnie znaleźć je można na sążnistych woluminach, których lektura zajmuje tygodnie. Bywają wśród nich książki nudne, będące pisarską i historyczną księgowością – w roku X wydarzyło się Y, a "tego" dnia do miasta stołecznego przybył jakiś książę.
Porozmawiajmy o czytelnictwie, księgarniach i przyszłości rynku książki. W Gazecie Wyborczej rozmawiam z Agnieszką Kurc z Księgarnii Skład Główny i jest to rozmowa bez owijania w bawełnę. --- Agnieszka Kurc: Nie wierzę już w programy namawiające nieczytających do czytania. Nasz klient czyta - i to czyta czasem bardzo dużo! - ale coraz częściej nie stać go na zakupy w księgarni stacjonarnej. Do Składu Głównego przyjeżdżają ludzie z całej okolicy, także z Łodzi. Ale ostatnio jest ich mniej - wybierają zakupy w internecie czy w sieciach, gdzie jest dużo taniej. --- Dbacie o "swoje"...
- Kiedyś oczekiwano od ludzi szybkiego poradzenia sobie ze śmiercią zwierzęcia, dziś opłakiwanie takiej straty uważa się za zdrową i stosowną reakcję - w "Kiedy odchodzi przyjaciel" pisze Jeffrey Moussaieff Masson, amerykański pisarz i obrońca praw zwierząt.
- Zwierzęta są dla nas jak dzieci i dlatego w obliczu ich śmierci, której nie możemy zapobiec, odczuwamy tak ogromną bezradność - pisze Jeffrey Moussaieff Masson, amerykański pisarz, badacz psychoanalizy, weganin i obrońca praw zwierząt. Jego "Kiedy odchodzi przyjaciel" to - jak głosi podtytuł - "Refleksje o śmierci zwierząt domowych"....
Łukasz Barys z Paszportem POLITYKI w kategorii literatura! To najmłodszy laureat "Paszportów" od czasu Doroty Masłowskiej!
Gratuluję!
Wszyscy Laureaci i Laureatki TUTAJ
“Był to typek z rocznika 72'”
Tydzień temu pisałem o okładce książki Remigiusza Ryzińskiego, “Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów”, na której umieszczono zdjęcie autorstwa Jacka Kucharczyka z 1 maja 1990 roku, przedstawiające milicjantów zatrzymujących uczestnika manifestacji (i zadymy) anarchistycznej.
Rozmawiałem wtedy z fotografem. - To zdjęcie z Dworca Centralnego w Warszawie - mówił mi. - Tam się sporo działo - walki i przepychanki z milicją toczyły się przede wszystkim w hali głównej. W korytarzach między zejściami na perony milicja ganiała i zatrzymywała demonstrantów. Było też trochę...