Dzieło-arcydzieło.
Czytając „Pamięci pamięci” Marii Stiepanowej (tłum. Agnieszka Sowińska) czułem się rozgrzeszony z mojej zazdrości wobec cudzych historii i zapraszany do wspólnego przeżywania, ale nie takiego ekshibicjonistycznego, nikt tu nie mówi mi „współodczuwaj”, autorka stonowanie sugeruje „wybierz sobie coś z mojej historii”. I wybierałem, przyglądałem się, wyobrażałem sobie przedmioty, fotografie, sytuacje, ludzi. Płynąłem przez pamięć. Rozpływałem się w niej. Bo Stiepanowa stworzyła dzieło, które porywa i obezwładnia literacką doskonałością.
Wiem, że to ma 600 stron, do tego wydane...