buforowanie, Dowody Na Istnienie, Justyna Wicenty
[BUFOROWANIE] Justyna Wicenty, "Kołysanka z huraganem"
Czytam "Kołysankę z huraganem" Justyny Wicenty i myślę, że będziecie ryczeć podczas lektury. Dawka emocji trudnych do przyjęcia.
Czytam "Kołysankę z huraganem" Justyny Wicenty i myślę, że będziecie ryczeć podczas lektury. Dawka emocji trudnych do przyjęcia.
Dużo teraz lektur, ale stwierdziłem, że Sontag na liście lektur w pandemię powinna się znaleźć. Póki co koronawirus i COVID-19 są używane do pogłębiania europocentrycznego i rasistowskiego dyskursu, ale pewnie niedługo znajdziemy też inne jego zastosowania nie tylko metaforyczne. Już się boję.
Mądra książka, której warstwa ikonograficzna powala. Zofia Smełka-Leszczyńska idealna w ten czas. #zdaniemszota #zofiasmełkaleszczyńska #scholar
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Maj 21, 2020 o 8:06 PDT
Są takie książki, których sam spis treści dostarcza ci przeżyć z pogranicza kabaretu i najgłębszej rozpaczy.
"Bachor. Bezradnik dla nieudacznych rodziców" to na pewno idealny prezent dla wszystkich beznadziejnych rodziców. Czyli dla wszystkich. A i jest tu kilka (nie)życiowych porad dla bezdzietnych. Nie mogę przestać się śmiać i jest mi strasznie smutno.
To prawda, mam ochotę wkleić wam tu co trzecią stronę książki Miry Marcinów "Bezmatek", bo są tam fragmenty wybitne i poruszające. Oczywiście zawsze mam problem z ocenianiem książek tak osobistych, bo wyobrażam sobie, że kiedyś będę musiał napisać: "x o śmierci swojej matki pisze po prostu źle", ale na szczęście książki o umieraniu (vide "Umarł mi" Ingi Iwasiów) przeważnie zaskakują literacką jakością. Jest to tez pewnie zasługa wydawnictw. O śmierci tylko dobrze. Louis-Vincent Thomas w swoim genialnym "Trupie. Od biologii do antropologii" bodajże jako pierwszy zwrócił uwagę na to, że...
Mira Marcinów napisała książkę o ostrości brzytwy, ale takiej leżącej w wypełnionej wodą i pianą wannie. "Bezmatek" - obowiązkowa lektura nie tylko pandemiczna. W tygodniu kilka słów więcej.
"ki-SZOT" To miłe otworzyć książkę jednego z ulubionych pisarzy i znaleźć tam cząstkę siebie
Bardzo podoba mi się jak pisze Kallia Papadaki. Doceniam też pracę tłumaczki Ewy T. Szyler, bo to zdanie do prostych zapewne nie należało. “Minnie mieszka w szemranej dzielnicy z szarymi kamiennymi domami od dawna pozbawionymi blasku, upływ czasu zniszczył je wszystkie jednakowo i w tej równo rozdzielonej szpetocie jest harmonia, zaniedbany kamień nie dziwi, jak gdyby czas obrobił go z mądrością, rudery dźwigają przeszłość bez mała pobożnie, dając świadectwo ludzkim ambicjom udaremnionym przez bieg zdarzeń, mieszkańcy i ruina współistnieją zgodnie, pogodzeni z destrukcją, i tylko...
Marcin Kącki pisze o Oświęcimiu w "Czarnej zimie" i jest to pisanie bez ogródek. Tu fragment opowieści o człowieku, który zbiera poobozowe resztki - deski, klamki, a czasem inne artefakty. Mocne.
Napisałem ostatnio - wspominając nadchodzący przewodnik Szczygła po Pradze - że czeska kuchnia jest czymś, czego nie cierpię i dlatego zawsze w Pradze chodziłem bardziej pijany niż gdziekolwiek. I oto znajduję u Szczygła odpowiedź na wszystkie moje problemy z czeskimi kulinariami! Książkę zamówcie sobie na stronie wydawcy, ja tu prowadzę product placement okropnie nepotyczny i się tego nie wstydzę.