Kucharz jest jak żołnierz, a kuchnia to pole bitwy. Takie słowa padają w książce Witolda Szabłowskiego, “Jak nakarmić dyktatora” i to jest prosta metafora, nie potrzebująca dłuższego wyjaśniania. Szabłowski rozmawia z kucharzami i kucharkami dyktatorów - Castro, Pol Pota, Mugabego i innych, próbując przy okazji opowiedzieć o przemocy, której doświadczali mieszkańcy rządzonych twardą ręką krajów. To się w jakiejś mierze udaje, ale mam poczucie, że przeczytałem książkę mocno trywializującą wiele spraw, w której za łatwo na pierwszy plan wychodzi anegdota i pisanie w stylu “vanity fair”, a nie...