Posty o gatunku literackim: proza polska

Czytaj post
Jakub Żulczyk, Świat Książki

Jakub Żulczyk, "Wzgórze psów"

Z nieukrywaną radością informuję, że skończyłem lekturę “Wzgórza psów”. Cieszę się z tego ponieważ zawsze to miło wrócić do świata, w którym niekoniecznie wszystkich muszę podejrzewać o zadawnione zbrodnie i zamiłowanie do odcinania ludziom części ciała. Cieszę się, bo Jakub Żulczyk wyprawił mnie w trudną podróż - przez literaturę, której nie wybieram dla własnej przyjemności, przez gatunek, którego nie jestem miłośnikiem i przez świat, który niestety nie jest zmyślony. Ponad osiemset stron, co do których mam jedną pewność - będą sukcesem.

Poznajcie Mikołaja i Justynę, którym powinęła się...

Czytaj post
Andrzej Łuczeńczyk, Iskry

Andrzej Łuczeńczyk, "Źródło"

“Cisza, niesamowita cisza istnienia, jakiej nigdy nie przypuszczał, zalegała w mieszkaniu, kiedy stali chwilę w ciemności pod drzwiami, czekając, aż ucichną kroki i zamkną się drzwi dwa piętra wyżej.” Jest coś hipnotyzującego w prozie Andrzeja Łuczeńczyka. Tym razem sięgnąłem po czwartą w jego dorobku książkę - mikropowieść “Źródło”, która ukazała się w Iskrach w 1986 rok, kilka miesięcy po przyjętym ze sporym zainteresowaniem krytyki, “Gwiezdnym księciu”. W “Źródle” Łuczeńczyk opowiada historię seryjnego mordercy, który przygotowuje się do wykonania kolejnego zlecenia. S. i siatka...

Czytaj post
Leopold Buczkowski, Instytut Wydawniczy PAX

Leopold Buczkowski, "Czarny potok"

“Cienki, rudawy świt poszerzał się nad mętnym pagórkiem chmury, pod którą, na prawo, dogasała łuna, ale nie było jasniej koło nas, ciągle wisiało czarne sukno na oczach i łzawiły powieki.”

Tak mi można pisać. I choć to książka o wojennym szaleństwie, to jest w niej tyle lirycznych opisów świata, że można by obdzielić niejedną powstałą w ostatnich latach powieść. Niezwykły, wstrząsający, porywający - “Czarny potok” sprawił, że przez ostatnie kilka dni trudno mi było się skupić na innych lekturach.

Czemu o tej książce nie usłyszałem w liceum? Czemu pozwolono mi przeżyć trzydzieści lat bez jej...

Czytaj post
Andrzej Łuczeńczyk, Iskry

Andrzej Łuczeńczyk, "Gwiezdny książę"

To już trzeci wpis, który poświęcam mało znanemu pisarzowi, którego powinniście poznać, choćby po to by skonfrontować się z takim rodzajem pisania, którego dzisiaj trudno oczekiwać od twórców - nienastawionego na publiczny poklask i opowiadającego o świecie (nawet tym nie do końca realnym) bardziej wprost niż niejeden autor thrillerów czy kryminałów.

Proza Andrzeja Łuczeńczyka to zjawisko niezwykłe i trudne do klasyfikacji. Mamy do czynienia z autorem, który nie dość, że debiutował książkowo w niewdzięcznych latach 80., to jeszcze zmarł w 1991 roku. Rolnik, którego pisarstwo najlepiej...

Czytaj post
Karakter, Marcin Wicha

Marcin Wicha, "Rzeczy, których nie wyrzuciłem"

To była dla mnie trudna lektura, w której przeszedłem drogę od uwielbienia poprzez rozczarowanie do sceptycznej afirmacji. Środa, Wrocław, księgarnia PWN na rogu Kuźniczej i Kotlarskiej. W ładnie uporządkowanej witrynie wyróżnia się jeden tytuł z wnikającą do wnętrza książki literką “m”. Mogłem poczekać i pójść do Karakteru na “żebry recenzenckie”, ale to cholerne uzależnienie dało o sobie znać. Kupiłem bez targowania się o zniżki (głupio mi było przy J.) i szukałem okazji do lektury. Pociąg do stolicy, zza okien którego deszcz obmywał wybujałą już przyrodę, okazał się idealnym miejscem...

Czytaj post
Nisza, Joanna Lech

Joanna Lech, "Sztuczki"

Na końcu wąwozu, tuż przed polanką na której zimą zjeżdżało się na czympopadnie, stała ceglana, kwadratowa budowla. Częściowo zburzona, wypełniona gruzem i przypadkowymi śmieciami była dla nas kryjówką, bunkrem, wciąż odkrywaną tajemnicą. Wystarczyła jedna łuska po naboju znaleziona w jego okolicy, by do dziś pozostał dla mnie dziwnym, powojennym bunkrem z tragiczną historią zakończoną rozbiórką w środkowym kapitalizmie. Tutaj porośnięte sosnami zbocza wąwozu obniżały się i tuż obok mieliśmy odrobinę równej (jesteśmy w śródgórskiej okolicy) łąki, na której rąbaliśmy w gałę. Dorośli...

Czytaj post
Muza, Kuba Wojtaszczyk

Kuba Wojtaszczyk, "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?"

Dzisiaj ostatni dzień Warszawskich Targów Książki, które są bez wątpienia świętem książki i osób czytających. Jest to święto inkluzywne, otwarte na ambitne propozycje beletrystyczne, ale i literaturę badziewną, prostacką, wyliniałą językowo i wypatroszoną ze znaczeń. Kreowanie literatury, książek i autorów to zadanie wydawców i mediów, które często - a nawet bardzo często - windują niektórych w miejsca, w których nigdy nie powinni się znaleźć. I to właśnie dzieje się z książkami Kuby Wojtaszczyka - pisarz ten doskonale odnalazł się w salonowych (zwłaszcza wirtualnych) uśmiechach i...

Czytaj post
Andrzej Łuczeńczyk, Iskry

Andrzej Łuczeńczyk, "Kiedy otwierają się drzwi"

Prezentowałem na Kurzojadach tom opowiadań Andrzeja Łuczeńczyka, “Przez puste ulice”, teraz czas na “Kiedy otwierają się drzwi”. Ten wydany w 1985 roku przez Iskry tom zawiera siedem opowiadań, które podobnie jak w debiutanckim zbiorze są trochę nierówne, niekiedy może zbyt wymyślne, ale napisane dalej frazą niezwykle konkretną, precyzyjną, rzeczową połączoną z czułością na szczegół. Największe wrażenie wywarło na mnie opowiadanie “Gra w szachy”, którego bohaterem jest więzienny lekarz, który bierze udział w egzekucji skazanego. Zatem fragment.

“Stał teraz przy niewielkim stoliku, na którym...

Czytaj post
Czytelnik, Andrzej Łuczeńczyk

Andrzej Łuczeńczyk, "Przez puste ulice"

Już dawno nie byłem tak podjarany na czytanie jednego autora. O Łuczeńczyku pierwszy raz przeczytałem w tekście Marcina Sendeckiego, “10 genialnych pisarzy, których nie znasz” zamieszczonym w “Książkach. Magazynie do czytania”. Był to jedyny Polak w zestawieniu i jedyny autor mi całkowicie nieznany. Wybrałem się zatem na drobne zakupy antykwaryczne. Upolowałem trzy tytuły i zaczynam relację, bo to faktycznie pisarz wart bycia poznanym. “Przez puste ulice. Opowiadania” ukazały się w Czytelniku w kiepskim momencie, w 1982 roku. Doskonały moment na głośne debiuty... Dodatkowo był to dość późny...

Czytaj post
W.A.B, Joanna Mucha

Joanna Mucha, "Wszystko się stało"

Kiedy znana polityczka partii opozycyjnej pisze książkę, zapowiadaną przez wydawcę jako “przejmujący obraz świata po katastrofie”, to łatwo się z niej ponabijać, co zrobiłem kilka dni temu, publikując zdanie, które otwiera ”Wszystko się stało”: “Nie wiem, po co to piszę”. Jest w tym zdaniu niestety sporo prawdy. Czy Joannie Musze nikt nie mógł powiedzieć, że postapokaliptyczny dziennik to nie jest najlepszy sposób na literacki debiut?

“Wszystko się stało” to nieźle napisana bardzo zła książka z wciągającym zakończeniem. Nie dało się bardziej pokrętnie napisać tej oceny. Pozwólcie na kilka akapitów wyjaśnienia.