Piotr Matywiecki, Wiersz na dobrą noc
[WIERSZ NA DOBRĄ NOC] Piotr Matywiecki, "*** ("Radzą mi...")
Piotr Matywiecki dla Państwa przed poniedziałkiem, który wydarzy się w środę.
Piotr Matywiecki dla Państwa przed poniedziałkiem, który wydarzy się w środę.
“Utonąć można na wiele sposobów” pisze w doskonałym, autobiograficznym eseju Lidia Yuknavitch. “Chronologię wody” (tłum. Kaja Gucio) czyta się jak thriller, tym bardziej przerażający, że traktujący o rzeczywistych wydarzeniach. Ktoś to wszystko przeżył. A raczej przepłynął. I opisał tak, że trudno po tej lekturze zasnąć. Zaczynamy od trzęsienia ziemi, którego amplituda nie obniży się nawet na chwilę. “W dniu, w którym moja córka urodziła się martwa…” - pierwsze zdanie zanurza nas w oceanie bólu i cierpienia, który wypełniał autorce całą młodość. Miała być pływaczką. Była w tym naprawdę...
Z tą dobrą nocą to znowu trochę przesada w kontekście tego wiersza. Stanisław Kowalczyk, autor wiersza, został w sierpniu 1944 roku rozstrzelany przez nazistów. Rok wcześniej w niewielkim nakładzie, zaledwie 26 numerowanych egzemplarzy ukazał się tom wierszy tego młodego (miał wówczas 26 lat) poety. Książeczka została wydrukowana przez tajną pruszkowską drukarnię, a jeden z zachowanych egzemplarzy - z numerem 1 przetrwał w zbiorach Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów na Stawisku. Z dedykacją dla autora "Panien z wilka", który mentorował Kowalczykowi. To jeden z najciekawszych jakie...
Angielski tytuł, a dokładniej amerykańskie wydanie tej książki razem z podtytułem brzmi: "Wizyta, albo opowieść o żydowskim fi***ie". W wydaniu brytyjskim usunięto słowo "żydowski". Polskie wydanie zostało w całości wykastrowane z podtytułu. A co innego Francuzi. Ci książkę Volckmer zatytułowali po prostu "Żydowski członek". Za to w Niemczech, o których autorka pisze w swojej książce bardzo krytycznie (i po angielsku, który nie jest jej pierwszym językiem), długo się zastanawiano czy ją wydać. Dlaczego? O tym dowiecie się z recenzji, która TUTAJ.
Joanna Oparek dla Państwa na dobrą noc z tomu "Powinności".
Wymarzyłem sobie tę książkę. I będzie! Miron Białoszewski, "Na każdym rogu ta sama truskawka", oprac. Adam Poprawa, wyd. Dowody na Istnienie Czy wiecie, że w tużpowojniu Miron Białoszewski pisał reportaże? / Niecałe dwa lata po Powstaniu Warszawskim publikował trasy "wycieczek" śladami zrywu. Z omówieniem. / Śledził ceny na bazarkach i oglądał w Wielką Sobotę "groby pańskie". / Wdrapał się na spaloną ruinę Prudentialu, przed wojną najnowocześniejszego warszawskiego budynku. / Pisał relacje z obozu ZMP i przeprowadzał wywiady ze "zwykłymi ludźmi", księgarką czy taksówkarzem. Kilka...
Jakbym był wami, to bym czytał. - Wymagające wirtuozerii szesnastki rozsypały się w powietrzu, lekkie, rozedrgane. Wypuszczała je jedną za drugą w idealnych odstępach, jakby chciała je uwolnić spod palców. - Tak zagrała Wanda Krajewska, uważana za najwybitniejszą polską skrzypaczkę dla swojej uczennicy Marty, dziewczyny z wielkim talentem, ale trochę niepokornej. Agata Romaniuk na swój powieściowy debiut wybrała diabelnie trudny temat, jakim jest muzyka. Łatwo tu popaść w nostalgię, nietrudno potknąć się o metafory o tombakowej urodzie, odpłynąć w oczywistościach. Znamy takie...
Garwolińskie kaczki weszły do historii literatury dzięki Mironowi Białoszewskiemu. Wiersz ze szczególną dedykacją dla Doroty Kotas.
Zachwyca. Ale zacznę od tego, że miałem obawy. Choć Ishbel Szatrawska dostała sporo nagród i wyróżnień za swoje dramaty, obawiałem się tego, czy tekst dramatu będzie na tyle ciekawy, wciągający i przykuwający uwagę czytelników, by sprawdził się jako książka. Moje wątpliwości były tym większe, że byłem jedną z osób, które podpowiadały autorce, że trzeba wyjść poza bańkę czytająca dramaty w “Dialogu”, czy obeznaną z konkursami na współczesne sztuki. W wydawnictwie Cyranka odnalazłem to, czego mało kto - może poza Karakterem - oferuje mi na polskim rynku książki - odwagę podejmowania...
Dzisiaj mam dla was rozmowę z Marcinem Mellerem, który niedługo zadebiutuje jako powieściopisarz. Debiut to przygodowy, trochę obyczajowy, literatura jak to mówią "wakacyjna", nie obrażająca inteligencji czytelnika lubiącego potaplać się w cięższych klimatach. A że "Czerwona ziemia" dzieje się w Ugandzie (i Warszawie), którą poznałem kilka lat temu, to wziąłem Mellera na spytki. WSZ - Na co trzeba zwracać uwagę, pisząc o Afryce? - MM - Za „Czarny Ląd” biłbym po łapach. Podobnie jak za „słoneczną Italię” i „dżdżysty Albion”. Jeśli się osadza akcję w latach 90. i obecnych, trzeba uważać...