Posty w kategorii recenzja

Czytaj post
W.A.B, Empik, Melon

[KSIĄŻKA TYGODNIA] Melon, "Melon. Pretensje"

Dzisiaj na poważnie. Miesiąc w odosobnieniu? Jak się czujecie? Pamiętacie ten dzień, gdy po raz pierwszy powiedziano nam - siedź na tyłku? Gorączkowe myśli - co ja z sobą teraz zrobię, przecież grozi mi NUDA. Kursy online? Kupiłem kurs hebrajskiego w dwie godziny po tym, jak uświadomiłem sobie, że chwilę w tym domu posiedzę. Teatry online? Niecierpliwie przeglądałem propozycje teatralne na najbliższe dni. Spotkania autorskie? Tak! Więcej kultury! Chcemy uczestniczyć, mówiły moje synapsy. Całą głowę miałem w planach na to, co teraz zrobię - zacznę pisać książkę, każdy mail będzie odpisany i...

Czytaj post
Marginesy, Dariusz Jaroń

[RECENZJA] Dariusz Jaroń, "Skoczkowie"

Nie ma większej przyjemności niż czytać książkę o sportach zimowych, gdy za oknem słońce odrobinę przesadza z intensywnością jak na kwietniową porę. Moje literackie “guilty pleasure” to książki o wszelkiego rodzaju himalaistach, alpinistach i ludziach, którzy góry uważają za coś, co koniecznie trzeba przejść, zdobyć, ewentualnie zginąć. Popkultura sprawiła, że to jeden z ostatnich już rodzajów współczesnych herosów i choć przeważnie są to książki przeciętne literacko, a do tego często kończące się w sposób tragiczny, to oddaję się ich lekturze z namiętnością godną lepszej sprawy. Dariusz...

Czytaj post
Madeleine Thien, Łukasz Małecki

[RECENZJA] Madeleine Thien, “Psy za płotem”

Trochę z kronikarskiego obowiązku chciałbym zwrócić waszą uwagę na książkę Madeleine Thien, “Psy za płotem” (tłum. Łukasz Małecki), która miała się ukazać na początku kwietnia, ale została z oczywistych względów przeniesiona na bliżej nieokreśloną przyszłość (możliwe, że na sierpień). Thien poznaliśmy dzięki nagradzanej powieści “Nie mówcie, że nie mamy niczego”. “Psy…” powstały kilka lat wcześniej i zapowiadają niezwykły talent. Dwóch bohaterów - on z pochodzenia Japończyk, ona - Kambodżanka. Połączy ich na emigracji w Kanadzie wspólna pasja do badania mózgu i przeszłość. Janie uciekła...

Czytaj post
Ośrodek KARTA, Michał Römer

[RECENZJA] Michał Römer, "Miłość z lupanaru. Intymny dziennik wileńskiego adwokata"

Obok łóżka zawsze mam kilka książek czekających na lekturę. Odkładam tam tytuły, które - jak zakładam - da się odstawić po kilku minutach i wrócić do nich następnego dnia. I tak przez miesiąc, czasem pół roku. To doskonała metoda, żeby przeczytać choćby “Dzienniki” Andersena (tłum. Bogusława Sochańska), które są w lekturze dziełem dość nudnym, choć jako całość stanowią niezwykły portret epoki. Gdy powiedziałem tłumaczce, że przeczytałem to monumentalne dzieło “od deski do deski” była szczerze zaskoczona. Taki los dzieł, które przydają się raczej wąskiemu gronu specjalistów i specjalistek, a...

Czytaj post
Znak, Adeline Dieudonné, Beata Geppert

[KSIĄŻKA TYGODNIA] Adeline Dieudonné, „Prawdziwe życie”

Mija kilka godzin od lektury, a ja dalej czuję się podenerwowany, gdy patrzę na okładkę książki Adeline Dieudonné, „Prawdziwe życie” (tłum. Beata Geppert). To niezwykle sprawnie napisany thriller obyczajowy, który czyta się w ekspresowym tempie.

PEŁNA RECENZJA W SERWISIE PASJE

Czytaj post
Pauza, Ariana Harwicz, Agata Ostrowska

[RECENZJA] Ariana Harwicz, "Zgiń, kochanie"

O tym, że rodzina jest największym utrapieniem człowieka wiemy z życia i literatury nie od dziś. To doskonała pożywka dla wszystkich twórców od zarania dziejów, więc trudno wymyślić coś nowego, a jednak Harwicz po trochu się to udaje. “Za każdym razem, gdy na niego patrzę, przypomina mi się, jak mój mąż klęczał za mną i już, już miał mi się spuścić na plecy, ale w ostatniej chwili wpadł mu do głowy pomysł, żeby mnie obrócić i wejść. Gdyby mnie wtedy nie obrócił, gdybym zacisnęła uda, gdybym złapała go za fiuta, to teraz nie musiałabym jechać do cukierni po tort śmietanowy albo...

Czytaj post
Wydawnictwo Literackie, Julia Fiedorczuk

[RECENZJA] Julia Fiedorczuk, "Pod słońcem"

Czy Państwo też już zweryfikowali swoją zdolność do czytania w czasach pandemii? Miały być sążniste tomiszcza, przeczytany Tołstoj czy Proust, a wam dalej ciężko się zabrać za krótką nowelkę? Możemy się rozgrzeszyć - rzeczywistość nie jest najprostsza, a do tego chyba wszyscy jesteśmy przebodźcowani. Wyjście do sklepu zaczyna przypominać przygotowania do wizyty w laboratorium chemicznym, a codzienne gotowanie sprawia, że mam wrażenie, jakbym zamienił się w zmywarkę na dwóch nogach. Na szczęście rzeczywistość wynagradza mi to większą niż zwykle dostępnością ciekawych wykresów i statystyk, a...

Czytaj post
W.A.B, Katarzyna Tubylewicz

[RECENZJA] Katarzyna Tubylewicz, "Bardzo zimna wiosna"

“Bardzo zimna wiosna” za oknami, ale też na moim stoliczku w postaci książki Katarzyny Tubylewicz. Autorka znana głównie z prozy obyczajowo-psychologicznej sięgnęła po kryminał i choć gest ten wydawać by się mógł świetnym trikiem marketingowym (Tubylewicz mieszka w Szwecji, szwedzkie kryminały sprzedają się dalej świetnie, kryminały w ogóle sprzedają się całkiem przyzwoicie i to nie pierwszy transfer do tego gatunku), to efekt jest naprawdę przyzwoity.

Główną bohaterką swojej książki Tubylewicz uczyniła polską absolwentkę skandynawistyki, która do Szwecji ucieka przed przemocowym mężem....

Czytaj post
Znak, Marek Sterlingow, Dorota Karaś

[KSIĄŻKA TYGODNIA] Dorota Karaś, Marek Sterlingow, "Walentynowicz. Anna szuka raju"

Czy reportaż biograficzny może wciągać jak najlepsze kryminały? Czy biografia Anny Walentynowicz może być opowieścią na miarę Jamesa Bonda w polskich realiach? Niemożliwe? A jednak.

Anna Walentynowicz jest intrygującym przykładem ikony, z którą prawie nikomu nie jest po drodze. Współautorka sukcesu „Solidarności” została - trochę na własne życzenie - sprowadzona do jednowymiarowego obrazka. Dorota Karaś i Marek Sterlingow udowodnili, że jej biografia jest opowieścią o skomplikowanych losach polskiej historii. Wielkim osiągnięciem autorów reportażu biograficznego „Walentynowicz. Anna szuka...

Czytaj post
Prószyński i S-ka, Lucyna Olejniczak

[RECENZJA] Lucyna Olejniczak, "Księżniczka"

Książki oceniamy po okładce, tytule, opisie, biogramie autora/autorki. Tak zwane parateksty są prezentacją treści i jednak ważnym jej elementem. Na ich podstawie możemy albo odrzucić dany tytuł, albo go przysposobić do lektury. Nie ma w tym nic złego, przecież po to się pisze blurby, po to redakcja i autorzy siedzą nad tymi opisami czasem dłużej niż nad niejedną stroną z książki. Czasem to działa fantastycznie i dajemy się nabrać, czasem szczęśliwie chroni nas przed złym wyborem, a niekiedy niestety sprawia, że po dany tytuł nie sięgamy, a warto. Przed Państwem trzecia z tych dróg. Co...