To jest historia o hipokryzji. I wykluczeniu. Strachu, panoptykonie internetu i moralizatorstwie. To opowieść o tym, że Susan Sontag miała rację - choroba jest zastępowana metaforą, w której kryje się etyczna, moralna ocena. Amerykańska intelektualistka uważała jednak, że metafora - odrywając chorobę od znaczeń - może być “wyzwalająca, a nawet pocieszająca”. Może, ale może być też użyta w sposób destrukcyjny i napastliwy.
Kowid w jakimś stopniu - mniejszym, nie dramatyzujmy - podobnie jak AIDS wywołuje “poczucie winy i wstydu”. Choroba tych, co nie przestrzegali reżimów, nie zakładali...