Biblioteka Słów, Juraj Kováčik, Michał Wirchniański
Instagram #1084
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
To jest dobry reportaż na ostatnie minuty przed spaniem - jeden krótki rozdzialik dziennie i w objęciu Morfeusza. Problem w tym, że Bryżko-Zapór pisze po prostu nudno i nie potrafi wciągnąć w opowieści, którymi wręcz zasypuje czytelnika. Zasypuje, a ten zasypia. To chyba nie tak powinno być. Natalia Bryżko-Zapór na ponad czterystu stronach opowiada o Wołyniu i choć to wielowątkowa opowieść, to na pierwszy plan wybija się jeden temat - Polska. Prawie wszyscy tu mówią o Polsce, polskiej historii, pracy w Polsce, nawet Ukraina i ukraińskie problemy wydają się być mniej ważne od Polski, choć...
“Materiały i dokumenty Związku Młodzieży Socjalistycznej” byłyby książką, która raczej z trudem zachowałaby się w historii, gdyby nie projektant jej wspaniałej okładki, Jan Śliwiński. Janusz Górki, również projektant okładek, autor jednej z moich ulubionych okładek, czyli książki Zbigniewa Treppy, "Całun turyński. Fotografia Niewidzialnego?", gdzie w tłoczenie na okładce wklejono fragment materiału kontrastujący z kolorem całości.
Naprawdę przeczytałem całość, choć obiecałem sobie, że przerzucę obrazki, pozachwycam się i przełożę lekturę "Dosłownie" z okresu prekariackiego na emerytalny...
To chyba oczywiste, że skoro poryczałem się jak bóbr w połowie lektury, to teraz chciałbym, żebyśmy popłakali sobie wspólnie. Zatem “Mój cień jest różowy” Scotta Stuarta w przekładzie Michała Rusinka książką tygodnia.
Lektura wydobyła z mojej głowy pewne wspomnienie, mocno już ukryte. Otóż na bal w podstawówce chciałem pójść przebrany za motyla. Rodzice chyba nawet partycypowali w przygotowaniach stroju, który z racji naszej nieszczególnej inwencji twórczej ograniczał się do wyciętych z brystolu i pomalowanych w pstrokacizny skrzydeł. Dziś już nie pamiętam - czy poszedłem na bal, czy było...
Problemy z tęczą. “Wszystkie kolory świata” powstały w wolontariacie, a dochód przeznaczony jest na wsparcie Telefonu Zaufania. To bardzo cenna inicjatywa, co nie warto przyjrzeć się krytycznie treściom, które są w “Wszystkich kolorach świata” podawane, a te - zwłaszcza w części dla najmłodszych - są mocno wątpliwe. Autorzy i autorki najwyraźniej nie radzą sobie z metaforyzacją, bo w częściach dla starszych czytelników i czytelniczek problemów właściwie już żadnych nie ma. Zakochałem się w okładce autorstwa Pawła Pawlaka. Absolutne mistrzostwo, zwłaszcza, że tęcza jest tutaj...
W najnowszych Książki. Magazyn do czytania piszę w mikrorecenzji o "Bestiariuszu nowohuckim" Elżbiety Łapczyńskiej, może ją dostrzezecie pomiędzy reklamami, choć najbardziej mi zależy byście dostrzegli i dostrzegły książkę, bo warto.
-
W tej naszpikowanej znaczeniami, rytmicznej, muzycznej prozie Łapczyńska jakby przy okazji, choć konsekwentnie, pokazuje warunki, w których żyli skoszarowani pracownicy i pracownice Nowej Huty, obnażając niewinność założycielskiego mitu. To oskarżenie, które zdolny jest unieść tylko liryczny bestiariusz. Jak w “bestiariuszach” bohaterów fantasy, tak i tu jest...
Książkę Piotra Ibrahima Kalwasa warto czytać w różnego rodzaju szkołach pisania, by pokazać uczestnikom i uczestniczkom jak łatwo można z wciągającej opowieści na granicy kiczu i przegięcia popaść w sztampę i nudę. “Dziecko Księżyca” zaczyna się mocno - lata 70., kolonie, dziecięce miłości i emocje, wychowawca kolonijny na ostro romansujący z księdzem, jest duszno, soczyście, erotycznie i nieoczywiście, a do tego sadomaso. Czym Piotruś nasiąknie za dziecka, tym zakiełkuje później. Kalwas bawi się autobiograficznymi nawiązaniami, bo bohater, Kalwasik zapożycza wiele od swojego twórcy, ale...
Pomysł Kaczanowskiego na “Utratę” jest równie kreatywny jak pomysł głównego bohatera tej noweli na swój prezent urodzinowy. Robert, pracownik agencji reklamowej wymyślił bowiem, że na czterdzieste urodziny chce dostać kamerę, którą nakręci film. Pomysł ma tylko na pierwszą scenę - będzie stał przed lustrem w łazience i myjąc zęby, masturbował się. Bardzo kreatywne.
Niestety pomysł autora na książkę przypomina pomysł Roberta na film - ponad sto stron średniociekawej opowieści o trudach pracy w korporacji, problemach w związku, z wychowaniem dziecka i trochę sztubackich, męskich żartów, a do...
Ale wiecie, że ja czasem też czytam książki o heterykach? Nawet muszę powiedzieć, że zbyt często. Zatem celebrujmy takie momenty jak ten, gdy mamy 900 stron nienormatywnych historii w jednej książce.
Piszę na wysokieobcasy o pewnym koncepcie, który mi chodzi od dawna po głowie. Mianowicie o tym, że nienormatywność nie jest dziedziczona, rzadko mamy matki czy ojców nienormatywnych w stopniu zbliżonym do wielu z nas. Nie istnieje generacyjne dziedziczenie doświadczeń przekazywanych przez ojców, dziadków, babki i ich córki – zastępuje je literatura. Dlatego odgrywa ona tak wielką rolę w...
Z podrzędnych barów, kawiarni z podłymi scenami, których wnętrza wyglądało jak grota Aladyna, gdzie rozsypany brokat mieszał się z bombkami, girlandami ozdób, chińskimi lampionami i karaluchami, wyszedł ruch, który zmienił współczesną kulturę amerykańską, a co za tym idzie - w jakiś sposób wpłynął na kulturę na całym świecie. Co ciekawe przy pewnym udziale Polaków, choć ich z książki Joanny Krakowskiej trzeba wyłuskiwać i niekoniecznie są to najciekawsze znaleziska. Na szczęście w wywodzie jest też badaczka niezwykle logiczna i uporządkowana, o co trudno, gdy pisze się o świecie wypełnionym...