Julian Barnes, Świat Książki, instagram, zdaniem_szota, Iwona Chlewińska
Instagram #1034
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Czytam "Mężczyznę..." drugi raz - po wersji angielskiej sprawdzam co wymyślono w polskiej wersji językowej (tłum. Iwona Chlewińska) - ale myślę teraz o czymś innym niż przekład językowy. Barnes, jak wiadomo, jest frankofilem - poświęcił Francji całe książki rozpisując się choćby o francuskiej cuisine i oczywiście Flaubercie. W "Mężczyźnie..." pisze np. o zachowaniu generała de Gaulle'a, które było: "krzykliwe i irytujące (po francusku "zdeterminowane i patriotyczne")" oraz "uparte i mściwe ("wynikające z zasad i godne męża stanu")". Gdyby tak dorwać takiego co by tak napisał o...
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Musiało się to kiedyś stać. To najsłabsza książka ze wszystkich "pauzowych", które przeczytałem, a przeczytałem ich już kilkanaście i przeważnie były to bardzo pozytywne zaskoczenia czytelnicze. Tym razem tak nie jest. Tym razem przeczytałem opowieść schematyczną i dość pretensjonalną. Ale po kolei.
Nastał Kres. Wokół Rowenny i jej dzieci - ośmioletniego Siôna i jego malutkiej siostrzyczki Dwynwen nie ma żywego ducha. Radzą sobie - udało im się wyhodować warzywa, czasem upolują jakieś małego zwierza, choć te niekiedy wyglądają potwornie - napromieniowana przyroda rodzi stwory z dwoma...
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Jeśli już spotkaliście i spotkałyście z prozą Lebiediewa, to raczej nie trzeba was przekonywać do lektury “Debiutanta” - książki rosyjskiego pisarza to gęste opowieści o Rosji łączące w sobie socjologiczny, psychologiczny i historyczny namysł z wciągającą, sensacyjną historią, których trudno nie pokochać. A jak ktoś nie czytał, to oczywiście zachęcam do sięgnięcia po wszystkie wydane w Polsce dzieła Lebiediewa, choć teraz chciałby przybliżyć wam “Debiutanta” Tytułowy “debiutant” to niewykrywalna neurotoksyna, coś co chciałby mieć każdy wywiad. Tajemnicę składu “debiutanta” wywozi z Rosji...
Widziałem najlepsze książki tego roku zapomniane w szaleństwie wydawców, głodne uwagi czytelników, pełne przez nikogo nieprzeczytanych stron, niemieszczące się na półkach księgarń… Naprawdę. Widzę tych książek dziesiątki i setki, a naprawdę jeszcze trudniej z nich wybrać te, które naprawdę warto, które trzeba, bo otwierają jakies nowe perspektywy czy ciekawie opowiadają coś, co wydawałoby się literatura już dawno przerobiła. Ostatnie lata to moda na opowieści dziejące się w bliższej lub dalszej rzeczywistości. Przeważnie nieudane, wysilone, wydumane, nazbyt przemyślane. Mam ich całą...
Jaki to jest ladny tytuł! W najbliższym tygodniu więcej o literaturze z mniej oczywistych miejsc - Słowenia, Białoruś, Algiera i Rosja. Rynek książki jest przesycony tłumaczeniami z angielskiego i dlatego od jakiegoś czasu staram się szukać lektury w innych stronach świata. Choć oczywiście wciąż czekam na nowego Barnesa i "The Man in the Red Coat", którego polska wersja już do mnie jedzie. A co tam u Was na stosikach? #zdaniemszota #uładzimirniaklajeu #jakubbiernat #kew #siergiejlebiediew #claroscuro #grzegorzszymczak #tahardjaout #gabrielahałat #wyszukane #jasminbfrelih #marlenagruda
Post...
Kolejna książka, na której lekturę was namawiam, za co z góry przepraszam, ale jakoś tak się złożyło, że ostatnio czytam tylko dobre książki. Niech was nie zwiedzie okładka tej książki - za tropikalną roślinnością skrywa się wielka powieść historyczna, pełna emocji, skomplikowanych wyborów, zaskakujących postaci, do tego bardzo sprawnie napisana. I choć “Miss Birmy” (tłum. Jolanta Kozak) momentami zbyt łzawo traktuje romansowe wątki, to jest lekturą, na którą zdecydowanie warto poświęcić kilka wieczorów. Główną zaletą “Miss Birmy”, jeśli tak można o książce napisać, jest główny wątek...