Posty dla tagu: Korporacja Ha!art

Czytaj post
Korporacja Ha!art, Łukasz Łuczaj

[RECENZJA] Łukasz Łuczaj, "Seks w wielkim lesie"

Wiem, że nie będziecie czytać tej recenzji dla mojej opinii o literackiej atrakcyjności dzieła Łuczaja, a żeby się dowiedzieć gdzie w lesie się można bzykać, ale udawajmy przez dwa akapity, że tak nie jest. A potem wam zdradzę tajniki tej książki. Minęła dwudziesta druga, zatem czas na pikantniejsze wiadomości. Otóż nie wiem jakie Państwo mają doświadczenia z bzykaniem w lesie, ale ja mam kiepskie. Same “patyki, badyle”, jakby powiedziała Urszula Zajączkowska, a do tego pieńki, zimno i dzikie wysypiska śmieci. Zanim człowiek (albo dwójka człowieków) znajdzie odpowiednie miejsce do...

Korporacja Ha!art, Anthony Joseph, Teresa Tyszowiecka Blask

Międzynarodowy Dzień Tłumaczy i Tłumaczek 2020

Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Tłumaczy i Tłumaczek. Wciąż nie dla wszystkich jest oczywiste to, że Faulkner czy Camus nie pisali po polsku i wciąż w wielu miejscach trzeba walczyć o podawanie nazwiska osoby przekładającej. Pilnuję się, ale też zdarza mi się czasem ominąć tę informację, choć już chyba bardzo rzadko. Za każde zapomnienie przepraszam, poprawiam się natychmiast. A na zdjęciu przekład fragmentu "Afrykańskich korzeni UFO" Anthony'ego Josepha autorstwa Teresy Tyszowieckiej Blask!, która udowadnia, że język polski może próbować oddać "pangalaktyczną negrogwarę", tylko trzeba...

Czytaj post
Korporacja Ha!art, Maciej Topolski

[RECENZJA] Maciej Topolski, "Niż"

Ledwo w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” rozmawiałem z Justyną Sobolewską o tym, że w małych wydawnictwach redaktorzy świetnie pracują z debiutantami, padło nawet nazwisko Marty Syrwid z Korporacji Ha!Art, a tu nadeszła kolejna świetna książka z tej oficyny.

Pamiętacie jeszcze restaurację ze śpiewającymi kelnerami? Teraz czas na restaurację z piszącymi kelnerami i kelnerkami! Przyjście do takiej knajpy byłoby jednoznaczne z tym, że cały ty, twoje gesty, spojrzenia, sposób zamawiania, oczekiwania na jedzenie, siorbania, szamania czy płacenia może zostać opisany przez obsługę sali. Następnie...

Czytaj post
Nisza, Dowody Na Istnienie, Korporacja Ha!art, Gazeta Wyborcza, Joanna Gierak-Onoszko, Natalka Suszczyńska, Justyna Sobolewska

"Gazeta Wyborcza" - wywiad z Justyną Sobolewską

Wojciech Szot: Pisać, jak śpiewać, każdy może. Pod oknami jurorów Nagrody Gombrowicza wystaje armia debiutantów i debiutantek?

Justyna Sobolewska: – Może nie armia, ale z roku na rok mamy coraz więcej zgłoszeń. W tym ponad sto. Może się przez to wydawać, że ludzie więcej piszą i jest więcej debiutów, ale zgłoszenia do nagrody to jednak niepełny obraz rynku książki. Choć rzeczywiście, miewam niekiedy wrażenie, jakby każdy już pisał jakąś książkę. Wtedy myślę – kto to czyta?

Czyżby wydawcy zaczęli doceniać debiutantów i z nimi pracować?

– Wydawcy są zarzucani propozycjami. Oczywiście można wydać...

Czytaj post
Korporacja Ha!art, Teresa Tyszowiecka Blask, Joseph Anthony

[RECENZJA] Anthony Joseph, "Afrykańskie korzenie UFO"

Puść funk! Jestem za! Ale niech to będzie “wyspiarski funk polirytmicznie trykający na styk mlaskając i pląsając jak Masaje”. Niech “subkwantowa ścieżka basu tłoczy riddim”, by “cny plebejski funk zwijał się jak szlauch na dnie studni”. Taki funk znajdziecie tylko w książce, którą oczywiście można i trzeba przeczytać od deski do deski, ale można i warto zaglądać do niej na wyrywki, układać się z nią po swojemu, bo jej autor stworzył dzieło otwarte tak na interpretacje jak i na naszą z nią grę. W świecie “pangalaktycznej negrogwary” na planecie Kunu Supia, w dusznym Toucan Bay...

Korporacja Ha!art, Anthony Joseph, Teresa Tyszowiecka Blask, instagram, zdaniem_szota

Instagram #1052

O! Otworzylem niezobowiązująco, bo dzisiaj raczej śpię po trudach tygodnia niż skaczę po stronach, ale to jest bomba, to jest literacki redbull i spliff wielki jak Mozambik. Jaranko! #zdaniemszota #anthonyjoseph #teresatyszowieckablask #korporacjahaart

Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Sie 15, 2020 o 12:37 PDT

Czytaj post
Sławomir Shuty, Korporacja Ha!art

[RECENZJA] Sławomir Shuty, "Historie o ludziach z wolnego wybiegu"

To był bardzo trudny tydzień, bo sporo się działo wokół mojej książki, ale też bardzo dużo wokół wydarzeń z Krakowskiego Przedmieścia. Nadmiar emocji, zdarzeń i akcji sprawił, że moje umiejętności skupienia się, wyciszenia i uważnej lektury spadły prawie do zera. Dlatego nic mi tak dobrze nie robiło jak pasty i skity od Sławomira Shutego.

Choć książka autora “Zwału” ma na wskroś nowoczesny, millenialsowy tytuł, a na czwartej stronie okładki poleca ją Malcolm XD, pisarz występujący publicznie zakryty kartonem, to nie dajcie się nabrać na “nowoczesność” Shutego. To dalej pisarz wierzący w...

Sławomir Shuty, Korporacja Ha!art, instagram, zdaniem_szota

Instagram #1051

Sławomir Shuty pokazuje wszystkim piszącym "powieści-pasty" i tym podobne wytwory literackie, że proza memiarsko-pastowa jest możliwa, ale trzeba być doskonałym pisarzem, by osiagnąć w niej coś więcej poza heheszką. To szalona, niejednoznaczna i autoironiczna książka. Niedługo wiecej o niej słów. #zdaniemszota #sławomirshuty #korporacjahaart #pastyiskity

Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Sie 10, 2020 o 1:30 PDT

Czytaj post
Korporacja Ha!art, Jarek Skurzyński

[RECENZJA] Jarek Skurzyński, "Zrolowany wrześniowy Vogue"

Nie wiem po co marnować talent literacki na tak błahą historyjkę. Jarek Skurzyński pisać potrafi - to bez dwóch zdań. Ale albo jest to przykład utalentowanego pisarza, który nie ma pomysłu na opowieść, albo ktoś mu powiedział, że nadzwyczaj banalna historia wielkomiejskiego życia młodego geja, szukające miłości, wyjeżdżającego do Anglii, nie mającego nic przeciwko spontanicznym stosunkom erotycznym i posiadającego eks-faceta, który ratuje go z opresji, to doskonały pomysł na historię, której naprawdę nikt nie zna. No nie, “Zrolowany wrześniowy Vogue” to historyjka, w której banał goni...