Posty o gatunku literackim: proza polska

Czytaj post
Czarne, Olga Hund

[RECENZJA] Olga Hund, "Łyski liczą do trzech"

Dobrze napisane sceny z pieskami wystarczą mi za całą książkę. A w “Łyski liczą do trzech” Olgi Hund znajdziecie fantastyczną scenę z udziałem pieska i kochającego merdające ssaki policjanta, któremu jest bardzo przykro, że czworonóg nie pała miłością do munduru. Co wyniknie z miłości Jardy do piesków i dlaczego skończy się to (prawie) rewolucją w Czechach? Myślę, że warto sięgnąć po drugą książkę laureatki Nagrody Conrada choćby po to, by poznać rozwiązanie tej zagadki. Nie jest powieść wybitna, ani jakoś szczególnie zostająca z człowiekiem na dłużej, ale jest to na pewno historia...

Czytaj post
Olga Tokarczuk, Teatr Powszechny

Teatr Powszechny - JAK ZMIENIĆ ŚWIAT, CZYTAJĄC OLGĘ TOKARCZUK?

Mój teatrzyk dzielnicowy, czyli

Teatr Powszechny

, wpadł na pomysł, bym opowiedział zwłaszcza młodszym czytelniczkom i czytelnikom dlaczego warto czytać książki Olgi Tokarczuk.

To wcale nie było łatwe zadanie, bo trzeba było wyjść poza schemat "czytajcie, bo dobre i Nobel i miliony osób kochających 'Prawiek'" i udowodnić, że potrzebujemy tych narracji, by uruchomić w sobie wyobraźnię umożliwiającą zmianę.

Gdy myślę o tym, jak mówić o literaturze Tokarczuk dla młodych, to pierwsze co mi przychodzi do głowy to: "nie przejmujcie się Noblem", nie myślcie o "drodze do Nobla", a spróbujcie sami...

Czytaj post
Sine Qua Non, Paweł Radziszewski

[RECENZJA] Paweł Radziszewski, "Pomiędzy"

Ktoś musiał mieć naprawdę zły dzień, że książka Pawła Radziszewskiego ma tak okropną okładkę. Niczym na nią nie zasłużyła. Ani nie jest kiczowata (choć to czasem proste bajki), ani nie jest nadmiernie uduchowiona (autor sporo tu ironizuje z konstrukcji właśnie takiej boho-opowieści), ani też nie jest brzydka, bo język Radziszewski ma choć może nie erudycyjnie bogaty, to z pewnością porusza się w polszczyźnie ponadprzeciętnie dobrze. Nic nie usprawiedliwia tej okładki poza może chęcią trafienia do klienteli, która na hasło “świeże literackie mięcho”, jak o powieści Radziszewskiego...

Czytaj post
Ignacy Karpowicz, Wydawnictwo Literackie

[RECENZJA] Ignacy Karpowicz, "Cicho, cichutko"

“Język okazuje się najwymyślniejszym narzędziem tortur” pisze Ignacy Karpowicz w książce, która jest żywym potwierdzeniem tej myśli. “Cicho, cichutko” jest bowiem powieścią wybitnie nudną, dla której czytelnik wydaje się zbędny, a autor ani przez chwilę nie wyjaśnia nam po co to wszystko mamy czytać, a język choć giętki zamienia się w efekciarską torturę, nie dając wytchnienia od ciągłych żartów, dowcipów, niby-ładnych zdań.

To językowe efekciarstwo znamy z poprzednich powieści Karpowicza, ale chyba z ksiązki na książkę trudniej się na nie łapać. Świadczy ono oczywiście o niezwykłych wręcz...

Maria Komornicka, Dzień Widoczności Osób Transpłciowych

Dzień Widoczności Osób Transpłciowych 2021

Dzień Widzialności Osób Transpłciowych co prawda właśnie za nami, ale dopiero na dobranoc przypomniały mi się listy wysyłane w okolicach Wielkanocy 1908 roku przez Piotra Własta do matki z zakładu psychiatrycznego doktora Żuławskiego.

Kilka lat wcześniej pisała Maria Komornicka z Salzburga:

"Zdaje mi się, że jutro do mnie należy...".

Trzymam kciuki, żeby jutro należało do wszystkich. Poza faszystami.  

Czytaj post
Filip Zawada, Znak

[RECENZJA] Filip Zawada, "Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna"

Wczoraj obiecałem, że dzisiaj napiszę o książce radośniejszej, ale trochę blefowałem. Jest co prawda “Zbyt wiele zim…” Filipa Zawady momentami zabawne do rozpuku, ale całość, jak przystało na autora “Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” układa się w smutną opowieść o rodzinnych relacjach i męskości. Tym smutniejszą im mocniej śmiejemy się z niewyparzonego języka narratora, który opowiada o swoim dorastaniu w cieniu przemocowego dziadka językiem pełnym ciernistej ironii. Znamy pewnie takich dziadków. “Po czterdziestym piątym już nic nie dostarcza im takich emocji”. Przemoc domowa i...